anastazja pisze:
Poza ściemą cały numer mógłby być zaśpiewany w narzeczu
Też byłoby dobrze!

Ale mi brakowałoby "już trzy tygodnie jak ubieram się modnie"

.
anastazja pisze:
nierówne śpiewanie dwugłosem. To, że wokale są takie nieokrzesane i nonszalanckie!
Yeah, zaśpiewał to pan Jacek zgoła inaczej niż resztę, czyż nie?
want to seeZnów Stanclewo, 1989. Dżeksong, Dżu Dżu, Wronson + Robert Brylewski na syntezatorze i śpiewająca Viviana.
Do naszej spółki autorskiej dodajemy tu Mrówę, który napisał tekst i współtworzył muzykę. Za miks odpowiada Tadeusz Sudnik ze Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia.
Perła, którą można przeoczyć przez osobliwe brzmienie. Że jest ten klawisz, i że wszystko brzmi jakoś przezroczyście. Ale jest tu też urok świetnej demówki - takiej, w której pojawia się klimat, którego potem nie się się powtórzyć. Wady i zalety szkicu, ale najważniejsze, że numer jest wybitny.
Niezwykle ciekawy rytm - taki który mógłby lecieć cały dzień albo całą noc. Nienarzucający się przesadnie, ale jednak wyraźny i intensywny. Przezroczysty, wspaniały groove. I wygląda na to, że robi go bas i gitara, a bębny - perkusja i konga - dodają akcenty i poszerzają przestrzeń - jak kamyki spadające jaskini. Tak wyraził się kiedyś Brylewski o brzmieniu Marleya.
Nie znam się za bardzo, ale wydaje mi się, że utwór jest też świetnie zrobiony pod względem harmonicznym. Są momenty, że harmoniczne dźwięki narastają, rozkładają się jak kolory po niebie - zwłaszcza wokale z klawiszem. A ten klawisz, mimo, że osiemdzisionowaty - jak z Robin Hooda - to ma też te takie z rytmem powiązane melodyjki, które trochę mi przywodzą na myśl muzykę dawną. I w ogóle - jak to w utworach, w których błyska kosmos - coś dziwnego dzieje się z czasem w tym numerze! Legenda Armii ma przecież to samo.
I jeszcze ta misterna struktura całości! Bo niby cały czas ten rytm, ale wszystko wspaniale rozgrywa się w czasie - z tymi zawieszeniami, podkreśleniami, otwierającymi się przestrzeniami, szczęśliwymi zdarzeniami, niedopowiedzeniami, echami i wyzierającymi spośród drzew aurami sakralnymi. Jak w pięknej baśni!
A przecież jest jeszcze melodia i tekst! Ta pierwsza dość rozbudowana, lata tu i tam, cudownie wpisując się w utwór. Tego drugiego nigdy nie udało mi się prześledzić. Ale przecież wiem o czym jest

.
