Ultima Thule

Dzięki za odkodowanie.


U nas przede wszystkim nie ma magazynów.


Hmm, może tu jest coś jeszcze. Stres na jednych działa blokująco, na innych nie, a tu wszyscy tak gadali? Pzychodzi mi do głowy myśl, że może dostali taki odgórny przykaz? Nie wiem, o co tam tak naprawdę szło w tej rozprawie i jakie z niej mogły wypływać konsekwencje dla szefostwa, ale już sobie wyobrażam to spanikowane grono, które zbiera swoich pracowników na miting* przed rozprawą i daje szczegółowe wytyczne..

*Btw, ciekawe, ale u nas jednak się mówi 'spotkanie'.




Mnie za to nieodmiennie bawi mnogość nie tyle opcji odmiany, co interpretacji wymowy Carrefour. Kerfjur rządzi!

Ja czekam, aż pan poseł Liroy-Marzec pójdzie po rozum do głowy i założy konkurencyjną dla obecnego potentata sieć wielkopowierzchniowych sklepów budowlanych.

Ale tak w ogóle, to chciałem w powyższej dyskusji poprzeć Fengari. Wprawdzie nie pracuję w korporacji, ale od - dość skądinąd paskudnego faktycznie - branżowego slangu niestety nie ma ucieczki. Nawet jeśli tylko z wygody, czy wręcz lenistwa. W sytuacji, gdy trzeba gdzieś mówić o sprawach służbowych, w dodatku w stresie i pewnie "bezpiecznie", wydaje mi się to jak najbardziej normalne.

Ale rozmawiacie zwykle o jego pracy i nigdy tak nie gada? Bo ja też raczej nie posługuję się na zewnątrz roboczym slangiem, ale nie poczytuję sobie tego za zasługę, bo raczej nie gadam o pracy.

_________________
My shadow is always with me. Sometimes ahead... sometimes behind. Sometimes to the left... sometimes to the right. Except on cloudy days... or at night.

Wydaje mi się, że te piękne odmiany typu 'w igrze', 'w Lidrze' czy innym leverze mają coś ujmująco wspólnego z tym, jak na obiad nie dojadłem gulażu*. I z Blacygiem!



* gularzu?

_________________
ćrąży we mnie zła krew

W lidrze i w nećcie, jasna sprawa!
Mam nadzieję jednak, że jak już będę w takim lidrze pracować, może już niedługo, to nie będę mówić nawet w pracy: na magazynie, wrr.

_________________
Bez zbroi wychodzić się boję.

Namagazyn bardzo już spowszedniał. W firmach, które go posiadają to już niemal norma.

-Gdzie jest pan Staszek?
-Chyba jest na magazynie, szefie

Bardzo często słyszę już też na obiekcie.

Pracowałem kiedyś w firmie produkcyjnej i tam wykorzystywane były elementy do zapalniczek, te dzięki którym iskrzy.
Magazynierzy wypisując zapotrzebowanie używali niezmiennie słów: "kamyszki do zapalniczek". Z początku bardzo mnie to raziło, a po miesiącu sam mówiłem kamyszki...

_________________
Nadciąga moo-oo-or!

w antykwariacie funkcjonuje zwrot na froncie czyli jest jeszcze zaplecze

_________________
J 14,6

mogłam to już wrzucać, ale nie zaszkodzi znów, bo piękne: https://www.youtube.com/watch?v=ikSdD35aNmE

W moim mieście jest ulica Orla. Od orłów. I zauważyłem, że wśród WSZYSTKICH starszych wujków, cioć itd. z tego samego miasta nikt w ogóle tej nazwy nie odmienia (wśród młodszych ludzi jest już inaczej). Wszyscy mówią idę na Orla, ten sklep to jest na Orla itd. To chyba już taki folklor

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?

Znalazłam dziś w tekście nową wersję praprababci: prabababcia.

_________________
Bez zbroi wychodzić się boję.

Antek i Franek mieli prababcię Stasię. Zwracali się do niej notorycznie "babcia praStasia".

Fajnie!

_________________
Bez zbroi wychodzić się boję.

Wyżalę się.
Od jakiegoś czasu w drodze do pracy mijam wielgachny bilboard, a na nim wielkie hasło reklamowe:
"Bycie perfekcyjną jest łatwiejsze mając idealne buty".

Ja mam ogromną odporność i tolerancję na błędy językowe, sama wiele popełniam świadomie i nieświadomie, to coś tutaj w sumie nawet nie wiem, czy formalnie jest błędem, ale po prostu nie mogę tego strawić. Aż mnie oczy i zęby bolą od patrzenia, brrr... Nie skonstruowałabym takiego zdania nawet mówiąc w nerwach i pośpiechu - chociaż w takich okolicznościach potrafię mówić jak analfabeta. Kurde, ani to zabawne, ani potrzebne, ani uzasadnione... więc dlaczego tak?

Można to skomentować mniej więcej tak, jak dzisiejszy mecz z Senegalem.

_________________
Bez zbroi wychodzić się boję.

A ja mam ochotę wziąć spray i dopisać pod spodem:
"Pisanie haseł reklamowych jest trudniejsze nie znając polska język"

Mnie irytują reklamy telefonów z Nawałką. Fatalna kalka z angielskiego.