Bogus pisze:
Jego oderwanie się od rzeczywistości było momentami dość przerażające. Mówił, że ktoś odrabiał, kiedy tracił, że ktoś słabł, kiedy nas wyprzedzał i że ktoś jest wyraźnie z tyłu, kiedy był wyraźnie z przodu.
Tak, chyba przy wioślarstwie był taki popis. Aż się zastanawiam, czy to nie był przypadkiem wynik usterki technicznej jakiejś, braku synchronu fonii z wizją, opóźnienia/przyspieszenia or sth.
Bogus pisze:
Jako człowiek niewrażliwy, nie miałem odczuć ambiwaletnych - ta Japonka wyglądała tak pociesznie, że nie potrafiłem się przejąć jej ciężkim losem
Ambiwalencja moich uczuć (trochę teoretyczna, bo tak naprawdę niechęć przeważała) też nie ma związku z przejęciem się ciężkim losem pokonanej srebrnej medalistki

, lecz z pewnego rodzaju docenieniem tego zawzięcia/motywacji, które później, w wypadku porażki, powoduje aż taką reakcję. Bardziej może się to chyba z supersportowcami kojarzyć, niż obojętne wzruszenie ramion i łatwe się pogodzenie pod hasłem
trudno-nie-wyszło. Nie chodzi o to, że każdy przeżywający musi od razu szlochać jak ona, ale o to, że był to taki jednak namacalny dowód na to, JAK BARDZO jej zależało. Nie powiem, żebym to totalnie rozumiała, ale jest to zjawisko interesujące.
Podobnie jak interesujący i przejmujący jest sposób, w jaki o tej psychologicznie ciemnej stronie sportu mówił siatkarz Matt Anderson (nr 1, btw, jeśli o ładnych olimpijskich chłopczyków chodzi:

)
Zapatrzyłam w to wytatuowane drzewo podczas meczu USA z Rosją i pomyślałam, że ma ono w sobie duży ładunek melancholii, niekoniecznie kojarzącej mi się tak wprost ze sportowcami, gdy komentator powiedział o jego niedawnej depresji. Się zainteresowałam, no i tak: depresja, szczyt kariery, Rio za niecałe 2 lata, zerwanie umowy z klubem, wypalenie sportem. I takie na przykład wypowiedzi, bezpośrednie i dość odważne, uważam, w mówieniu o narcyzmie koniecznym w sporcie:
Cytat:
“I got to a point where I wasn’t able to differentiate the volleyball player from the person because that training where we’re always on, I’m always required to be that volleyball player, I’m always required to have that edge, the narcissism that you have to bring to the game to be a successful athlete,” he said. “That started me thinking about, well, who am I? Who do I really want to be and how do I get there?”
“I just kind of got burned out on the sport,” Anderson said. I couldn’t do what I wanted. I felt like I was out of control of what I was doing, that I was always on someone else’s schedule.
“Basically everything that surrounds sport is to build people up, it’s to make me feel like I’m untouchable, to make me feel like I’m better than the next person when in fact I’m just a normal person and that has a different job than most.
A na zakończenie tego dziwnie długiego wpisu przedstawię tu listę dyscyplin olimpijskich z dużym potencjałem rozbawienia Moniki (nie likwidowałabym żadnej!):
- keirin, jak już wspominałam. Tzn. są emocje przy oglądaniu nawet, nie powiem, że nie, ale śmiechowość takoż.
- piłka wodna (hokej na trawie niewiele lepszy)
- oraz to piękne jeździectwo artystyczne z figurami dopasowanymi do muzyki (ujeżdżenie?). Bardzo eleganckie, a te konie mają z pewnością lepsze wyczucie rytmu niż niejeden człowiek.
