Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 19:34:38

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 423 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 24, 25, 26, 27, 28, 29  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: pn, 24 października 2016 07:35:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Crazy pisze:
Duża rela, Pet


Czy ja wiem? Widywałem większe. :rabbit:

A! Gallup prezentował się tak, jakby urwał się z The Clash.

...tylko z koszulką trochę nie trafił:

Obrazek

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 30 października 2016 18:04:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 02:25:03
Posty: 878
Skąd: toruń
Było super!!!!!!!!!! ale nie było "wow". Rozum podpowiadał, że zagrają taki właśnie singlowy zestaw, chociaż serce chciało np. i Prayers For Rain i Sinking (oba wybrzmiały 6 dni później we Wiedniu) i coś więcej z płyty Kiss Me x 3 (Europa nadal czeka na np. The Snakepit czy Like Cockatoos). Wg mojego gustu zagrali tylko jeden słabszy numer, tj. The End of the World (cieszę się że nie było więcej z lat 2004 i 2008 ani też koszmarku Let's Go To Bed). Generalnie przeważały "średniaki", aczkolwiek moja definicja cureowego średniaka oznacza to, że i tak każdy taki numer jest o niebo lepszy od każdej innej kapeli ;) Z moich absolutnych asów były tylko Shake Dog Shake i Want. Super, że zagrali też 100 Years i A Forest (warto odnotować unikalne zakończenie w wykonaniu Roberta na basie Szymka - akcja od 3:55 https://www.youtube.com/watch?v=KzMvkFQOT24). Dwie też pozytywne niespodzianki: Charlotte Sometimes (cudownie, że to zagrali!) i The Last Day of Summer (nie spodziewałem się, że tak mi się spodoba!). Czego zdecydowanie zabrakło? Na pewno czwartego kawałka w pierwszym bisie (po cichu liczyłem na Pornography…). Robert lekko podziębiony, ale dawał radę. Nagłośnienie w miarę dobre, ale miałem zastrzeżenia do brzmienia basu w szybszych kawałkach oraz do braku wyeksponowania klawiszy w momentach kiedy powinny być na pierwszym planie. Wizualizacja to mistrzostwo świata. Fanów na arenie prawie 15 tysiaków (komplet). Moja wideo relacja: https://www.youtube.com/playlist?list=P ... AJCm89tHrx


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 30 października 2016 18:14:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 02:25:03
Posty: 878
Skąd: toruń
Pet pisze:
Boys Don't Fry

Cry nie Fry mocium panie ;)


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 30 października 2016 21:22:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 22 czerwca 2013 11:27:05
Posty: 4375
Skąd: z lasu
OLD SENIORHAND pisze:
Było super!!!!!!!!!! ale nie było "wow". Rozum podpowiadał, że zagrają taki właśnie singlowy zestaw, chociaż serce chciało np. i Prayers For Rain i Sinking (oba wybrzmiały 6 dni później we Wiedniu) i coś więcej z płyty Kiss Me x 3 (Europa nadal czeka na np. The Snakepit czy Like Cockatoos). Wg mojego gustu zagrali tylko jeden słabszy numer, tj. The End of the World (cieszę się że nie było więcej z lat 2004 i 2008 ani też koszmarku Let's Go To Bed). Generalnie przeważały "średniaki", aczkolwiek moja definicja cureowego średniaka oznacza to, że i tak każdy taki numer jest o niebo lepszy od każdej innej kapeli ;) Z moich absolutnych asów były tylko Shake Dog Shake i Want. Super, że zagrali też 100 Years i A Forest (warto odnotować unikalne zakończenie w wykonaniu Roberta na basie Szymka - akcja od 3:55 https://www.youtube.com/watch?v=KzMvkFQOT24). Dwie też pozytywne niespodzianki: Charlotte Sometimes (cudownie, że to zagrali!) i The Last Day of Summer (nie spodziewałem się, że tak mi się spodoba!). Czego zdecydowanie zabrakło? Na pewno czwartego kawałka w pierwszym bisie (po cichu liczyłem na Pornography…). Robert lekko podziębiony, ale dawał radę. Nagłośnienie w miarę dobre, ale miałem zastrzeżenia do brzmienia basu w szybszych kawałkach oraz do braku wyeksponowania klawiszy w momentach kiedy powinny być na pierwszym planie. Wizualizacja to mistrzostwo świata. Fanów na arenie prawie 15 tysiaków (komplet). Moja wideo relacja: https://www.youtube.com/playlist?list=P ... AJCm89tHrx




Ciekawa relacja z koncertu THE CURE z łodzi OLD. Ciekawie piszesz no i sprezentowałeś interesujące filmiki koncertowe. Szacunek :wink:

_________________
,,Tak dużo, tak mocno
Nie pytaj już
Nie pytaj
Tak dużo, tak mocno ''


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 30 października 2016 21:35:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
OLD SENIORHAND pisze:
warto odnotować unikalne zakończenie w wykonaniu Roberta na basie Szymka - akcja od 3:55


ujmujące! :)

(tym bardziej, że Robert zagrał inną nutę niż trzeba :) :) :) )

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 30 października 2016 22:41:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
OLD SENIORHAND pisze:
Pet pisze:
Boys Don't Fry

Cry nie Fry mocium panie


Jak to "nie fry"? Smażące chłopaki to jakiś absurd!

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 31 października 2016 02:25:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 02:25:03
Posty: 878
Skąd: toruń
Gero pisze:
ujmujące!

są różne teorie ;) skłaniam się do tej że Szymek świadomie zrobił psikusa fanom a Robert zareagował spontanicznie... :)


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 07 lipca 2018 13:40:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 02:25:03
Posty: 878
Skąd: toruń
jednak trzeba to wydarzenie odnotować: dzisiaj The Cure świętuje 40 lat!


Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 09 lipca 2018 22:14:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 02:25:03
Posty: 878
Skąd: toruń
jest już video full - może z ciekawości jakiś zabłąkany wędrowiec tu zajrzy :?
https://www.youtube.com/watch?v=hCwSL-AFWfA


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 11 lipca 2018 08:00:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 19 grudnia 2007 10:18:44
Posty: 2025
Skąd: Los Hervideros
Taa, już niedostępne - szkoda :(

_________________
muzyka gra, a dzień ucieka
last.fm/wokr


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 31 maja 2019 01:16:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 02:25:03
Posty: 878
Skąd: toruń
wokr pisze:
Taa, już niedostępne - szkoda


od 11.7.br. koncert będzie wyświetlany w kinie ;)
https://www.antyradio.pl/Muzyka/Rock-News/The-Cure-pokaze-w-kinach-koncertowke-z-okazji-40lecia-grupy-32173

na otarcie łez Kanał SOH Music nadawał na żywo z Sydney Opera House: Disintegration 30th Anniversary Shows (początek od 16:30)
phpBB [video]


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 27 lutego 2020 20:35:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
4.07, Open'er.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 09 marca 2020 16:59:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 02:25:03
Posty: 878
Skąd: toruń
bilet już zakupiony! odliczanie trwa... liczba dnia: 117 :aniolek: :aniolek: :aniolek:


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 20 maja 2020 14:07:10 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4694
APOLOGIA KILKU SEKUND (post napisany z inspiracji Antiwitka, na bazie pewnego facebookowego czatu)

Jedną z moich ulubionych osób, które piszą, mówią i generalnie dzielą się swoimi uwagami o muzyce, jest człowiek o nazwisku Chris Ott. W dawnych czasach pisał on na, zasłużonym dla muzyki alternatywnej, portalu Pitchfork.com, miał zresztą znakomite, lekkie pióro; później, po zmianie linii programowej na znacznie mniej ciekawą, odszedł on stamtąd, a jedną z jego zastępczych aktywności były vlogi, wypuszczone w internecie pod szyldem Shallow Rewards. Były one bardzo ciekawe. Biorąc za punkt startowy jakiś temat, taki jak to, że nowy singiel Bruno Marsa brzmi jak The Police, albo rocznicę śmierci Kurta Cobaina, luźno, z masą dygresji, dryfował on w swoich gadkach po różnych tematach dotyczących muzyki i popkultury (szczególnie z lat 80 i 90), trzymając się lekko głównego wątku, rzucając masę ciekawych spostrzeżeń, trzeźwo analizując sprawy. Niestety, pan Chris (niech mu się w życiu układa) nie był chyba zbyt stabliny emocjonalnie (o czym świadczą jego posty na Twitterze, gdzie nazywał dawnych kolegów z Pitchforka korporacyjnymi dziwkami), w związku z czym jego filmiki pojawiały się i znikaly, a niektórych już w ogóle nigdzie nie ma...Do rzeczy jednak. Jedno z jego nagrań było zapisem przemyśleń na temat rocka gotyckiego.

phpBB [video]


Gdzieś w okolicy 15:00 Chris Ott opowiada o "Pornography" The Cure. Jeśli jesteście w pracy i nie możecie zerknąć, albo wam się nie chce (chociaż bardzo zachęcam do obejrzenia całości) streszczę to - autor filmiku mówi, że jest to brutalny album, wypełniony kakofonicznym poczuciem beznadziejności, po czym pojawia się moment z piosenki "The Figurehead" - moment, w którym padają słowa I can never say no to anyone but you.

Przyznam, że dość często, kiedy słuchałem tego albumu, fragment ten często mi umykał. Po tym filmiku zwróciłem na niego większą uwagę i zacząłem bardziej go rozkminiać. Doszedłem teraz wręcz do punktu, w którym te kilka sekund, mały wyimek z wielkiej płyty, jest dla mnie wręcz jej punktem kulminacyjnym, środkiem ciężkości i jakaś absolutnym ucieleśnieniem całego klimatu albumu. Spróbuję to uzasadnić. Przyjrzymy się temu fragmentowi.

phpBB [video]


Zacytowane słowa padają w okolicach 4:10 "Figurehead". Od początku jest to konkretna piosenka. To wolny, zapętlony walec, z sekcją rytmiczną grającą z subtelnością prasy do metalu i Smithem wygrywającym na gitarze wręcz rozpaczliwie smutne melodie i obsesyjnie powtarzającym I will never be clean again. Nie jest przypadkiem, że kiedy w latach 90 The Cure wydało dwie koncertówki, jedną z hiciorami, a drugą z zestawem dla wczutych fanów - to własnie "The Figurhead" otwierało tę drugą, zatytułowną "Paris". A teraz przyjrzyjmy się temu momentowi. W okolicach 3:20 -3:25 Smith śpiewa and someone will listen/at least for a short while, po czym rozpoczynamy podróż. Na tle, cały czas rąbiącej "po niemiecku" (a może prusku) i brutalnie zapętlonej sekcji, gitara Smitha swobodnie sobie dryfuje, wycina te niewesołe melodie, idzie raz w górę, raz w dół - a całość brzmi dosłownie jakby walił się świat. Dopiero 1,5 minuty później, w 4:53 wokalista zaczyna słowami too many secrets, too many lies kolejną zwrotkę. Tylko, że cały ten instrumental nie jest całkowicie instrumentalem, bo mniej więcej w jego połowie mamy moment, któremu dedykowany jest ten post. Na dodatek jest on cokolwiek od czapy. Rzucenie tego tekstu w połowie instrumentala, brzmi jakby grali to na koncercie i Smith myślał już, że czas na kolejną zwrotkę, po czym po zaśpiewaniu I can never say no to anyone but you, jednak zreflektował się, że to jeszcze nie teraz i cisnął dalej swoje melodyjki. Zresztą i sam w sobie, wyłączony z kontekstu, ten moment jest dziwny. Bo brzmi on własciwie I can never say no...I can never say to anyone but you, tak jakby Robert zająknął się, coś nie do końca było sklejone dobrze, a na dodatek pierwsze "no" rozpływa się w złowrogim, przewalonym na maksa, osiemdziesionowym pogłosie. No i sam ten tekst. Smith, nie oszczędzając przykrych obrazów, przez całe "The Figurehead" śpiewa do drugiej osoby, żeby zostawiła go, opuściła, żeby pozwolić mu całkowicie się zagubić i zatracić. I ten tekst I can never say no..., jest w tym wszystkim dość niejasny, tajemniczy, niewiele ujawniający...ale jednak pokazujący, że coś w relacji dwóch osób w tekście jest mocno niehalo.

Przypomnijmy sobie co, ponad 12 (!!!) lat temu, pisał o płycie "Pornography" Marecki:

Cytat:
Aż wreszcie pojawiła Pornografia, ostateczne egzorcyzmy nad duszą Roberta S. Słuchanie płyty nie jest czasami łatwe, szczególnie po poczytaniu o czasie i sposobie jej powstania. To szczyt ale jednocześnie schyłek wczesnego The Cure. Szczyt, bo jest tu w skrajnej formie wyrażona pasja, na tej płycie wręcz wściekłość Roberta. Z drugiej strony powstała ona w szalenie trudnym okresie dla zespołu i zakończyła się praktycznie jego rozwiązaniem.
Wstępem dla nagrywania nowej płyty były niewątpliwie tematyka poprzedniej oraz trasa koncertowa. Jak juz wcześniej pisałem tematyka wiary a w zasadzie jej utraty była dla Roberta ważnym ale wcale nie miłym tematem. Codzienne jej wyciąganie poprzez ogrywanie na scenie przedstawienia jakim stały się koncerty promujące Faith nie było zatem łatwe. To potęgowało nastrój przerażenia pana S. i stało się też kolejnym przyczynkiem do intensywności kolejnej płyty.
Robert zaczytwywał się tez w tym czasie w literaturze o schizofrenii i chorobach umysłowych. Jedną z nich była Charlotte Sometimes, która stała się też przyczynkiem do powstania utworu, który wyszedł na singlu pomiędzy oboma płytami. Na stronie B jest nagranie Splintered In Her Head - bardzo pokręcone, bardzo bliskie już stylowi pornograficznemu.
Kolejnym ważnym elementem, którego pominąć się nie da w genezie płyty są narkotyki. Już wcześniej pojawiły się one w zespole wzmacniając alkohol - obecny od zawsze kompan Roberta. Kolejny rok życia na ciągłym cugu raczej nie relaksował a pogłębiał wszelkie lęki itp.
Samo nagrywanie płyty nie było łatwe. Narastający konflikt wewnątrz zespołu, chaos Roberta, gubiącego wstępne nagrania demo, coraz słabsza z nim komunikacja plus nowy producent mogłyby sugerować o wiele gorszy efekt. W rezultacie jest niesamowicie, intensywność i emocje doprowadzone zostały na skraj.


To wszystko słychać na całej tej płycie. Muzyka jaka jest, każdy słyszy. W czasie kiedy Siouxsie and the Banshees zaczęli eksperymentować z psychodelicznym popem, a pomiędzy dwoma kolorowymi, kalejdoskopowymi płytami, wydali wymiatające "Juju", z tnącymi, znakomicie skrojonymi pod koncerty, riffami; kiedy chłopaki z New Order po przeżyciu swojej traumy w maju 1980, teraz szykowali się do dołożenia swoich trzech pensów do rozwoju muzyki tanecznej, The Cure pograżali się w chaosie. No i teksty. Nawet jeśli do znacznej części liryków Smitha z tego czasu da się ułożyć jakąś sensowną, konkretną interpretację, to jest jednak to jednak w dużej mierze kwestia wczuty i wyobraźni słuchacza. Znaczna część tej płyty to tajemnicza, schizofreniczna i jednak niewiele mówiąca, ale z pewnością narysowana ciemnymi barawami, sałatka słowna. Chyba ucieleśnieniem tego jest otwierające całość "One Hundred Years" - jakiś koszmarny kalejdoskop, a może mroczny, brudny rewers zlewu, jaki np Kazik zastosował 15 lat później w "12 Groszach" - tutaj mamy ciąg luźno powiązanych linijek, obrazów, z których jeden jest gorszy od drugiego nieważne czy wszyscy umrzemy...walka o wolność w telewizji...coś małego wypada z twoich ust i się śmiejemy.

Niedługo po premierze "Pornography", The Cure przestało istnieć w dotychczasowej formie, a Smith zajął się nagrywaniem popowych singli i kaleczeniem partii McGeocha na koncertach Siouxsie and the Banshees ;) by powoli obudowywać potęgę marki, z którą, jak się miało okazać, miał być związany przez większość swojego życia. Niewiele wiem o jego życiu prywatnym, ale to co wiem, pozwala mi ostrożnie ocenić, że wygrał on swój proces z demonami, które dopadły go w 1982 roku. "Pornography" wciąż jest trochę przerażające, ale po 38 latach, możemy przynajmniej słuchać jej z bezpiecznym poczuciem, że ta walka nie pochłonęła ofiar śmiertelnych. Pozostało dużo pięknych, smutnych melodii, wymiatające, szorstkie motywy na basie, dziwne, niepokojące teksty. No i pozostało I can never say no...I can never say no to anyone but you - pięciosekundowa esencja dziwności, chaosu, niepokoju w The Cure i w glowie Roberta Smitha, wtedy, na początku lat osiemdziesiątych. Esencja, która wciąż daje mi czasem konkretne ciarki na plecach.

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 20 maja 2020 18:21:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Nie posłuchałem gostka, ale prześledziłem numer za Twoim przewodem. Bardzo dawno nie słuchałem Pornography, więc byłem ciekaw, czy sobie to wogle przypomnę... A i owszem, ten skok głośności jest bardzo charakterystyczny. Zajebiste to jest, dziwne i bardzo ciekawa ta teoria, którą będzie kiedyś sprawdzić, słuchając całego albumu.

Aż żałuję, że nie mam tu nic od siebie do dodania. O czym nie pomyślę, to wiem, że to już w tym wątku napisałem :wink: .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 423 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 24, 25, 26, 27, 28, 29  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group