Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 19:58:23

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 245 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 17  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: śr, 23 listopada 2005 17:46:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 13:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Depechów znałem oczywiście przez całe lata osiemdziesiąte ale tak naprawdę poznałem lepiej dopiero w latach dziewięćdziesiątych. Ostatecznie tak przy wydaniu Ultra czyli gdzieś w 1997 złapałem pierwszą fazę na osiemdziesionę i wtedy też zgrałem sobie wszystkie stare płyty.

Obrazek
Speak & Spell (1981; *) – to jeszcze pierwszy skład z Vincem Clarkiem (później Yazoo i Erasure brrr.). Makabra. Newromanticowy koszmarek w najgorszym stylu. W zdecydowanej większości napisany przez pierwszego lidera. W tamtym czasie w porównaniu np. do OMD to straszne to jest. Wyróżniają się jedynie mniej wesołkowate, bo trudno powiedzieć, ale zaryzykujmy 8) , mroczniejsze Photographic czy Tora! Tora! Tora!. Może jeszcze instrumentalne Big Muff. Dave Gahan śpiewa jeszcze słabiutko a Martin Gore poza napisaniem dwóch ostatnich z ww utworów to jeszcze zaśpiewał w Any Second Now Clarke’a. A na koniec pierwszy przebój, który nawet długo utrzymywali w repertuarze koncertowym I Just Can’t Get Enough.

Obrazek
A Broken Frame (1982; **1/2) – po odejściu zdecydowanego lidera mogli się rozpaść lub spróbowac sami. I jakoś to wyszło, na razie w trójkę. Zasadniczo kontynuacja ale jakoś da się już tego słuchać. Głos Dave’a ciekawszy już chociażby w otwierającym Leave In Silence. Wyróżniają się jeszcze Monument, Nothing To Fear, singlowe See You. No da się wyłapać elementy dominujące w latach kolejnych. Ale kilka koszmarków nadal jest (A Photograph Of You, My Secret Garden). No ale bez obaw poza zagorzałymi fanami albo ciekawskimi nikt tego już nie będzie słuchać. :D

Obrazek
Construction Time Again (1983; ***1/4) – nowy skład, do Dave’a, Martina i Andrew Fletchera dołączył Alan Wilder. I całość znacznie ciekawsza. Przynajmniej w warstwie muzycznej dużo się dzieje. Zupełnie inne instrumentarium. Tu już sa obecne różne odgłosy całe to lekko industrialne tło. Wyróżniają się na pewno More Than A Party (fajny, jednostajny bas w tle), Pipeline no i oczywiście Everything Counts. Jeszcze Told You So (choć muzyczka taka bardziej typowa) i And Then na koniec.

Obrazek
Some Great Reward (1984; ****) – jak poprzednio tylko jeszcze lepiej. Coraz lepsze tło, mniej prostych rytmów syntezatorowych a dużo różnych ‘przeszkadzajek’. Nawet w utworach prostszych jak chociażby spokojne It Doesn’t Matter w tle dzieje się sporo. No i kompozycje coraz lepsze. Od motorycznego Something To Do poprzez chociażby znakomicie znane People Are People i Master And Servant po finałowe Blasphemous Rumours. Gore tym razem wokalnie w dwóch odsłonach It Doesn’t Matter i singlowe Somebody. Coraz mniej słabych punktów.

Obrazek
The Singles 81-85 (1985; ***) – pierwszy beściak. No i niby jest wszystko co być musi, ale ja bym wolał odpuścić coś z pierwszych płyt a w zamian za to umieścić More Than A Party, Pipeline czy Something To Do. No dobra to nie były single. Są za to utwory dodatkowe: Get The Balance Right – pierwsze nagranie z Alanem, jeszcze przed Construction Time Again oraz dwa całkowicie nowe Shake The Disease i It’s Called A Heart.

Obrazek
Black Celebration (1986; ****) – to już DM dorosłe. Nie ma zbyt wielu przebojów, na pewno mniej niż na płycie poprzedniej ale za to jest jakiś dziwny klimat. Mroczny. Ta tytułowa ‘czarność’ nie jest przypadkowa. I powiedziałbym, że pomimo może słabszych kompozycji płyta zyskuje jako całość. Stąd podobna ocena. Ale utworów dobrych nie brakuje Rozpoczynający tytułowy i kolejny Fly On The Windscreen to wyśmienity początek a potem jest jeszcze Question Of Time czy Stripped. No ale to płyta Gore’a. Wszystkie kompozycje są jego a dodatkowo sam śpiewa aż w kilku utworach Question Of Lust, Sometimes, It Doesn’t Matter Two, World Full Of Nothing.

Obrazek
Music For The Masses (1987; ****3/4) – piąteczka dla singli, ale trochę niżej dla paru innych. Kiedyś lubiłem ją chyba najbardziej. Teraz jakoś w całości mi średnio wchodzi. Ale single są wyborne. Never Let Me Down Again, Strangelove i Behind The Wheel to zdecydowanie najlepsze utwory jakie stworzyli w latach 80tych a może i w ogóle. Tymi utworami zwrócili też w końcu moją uwagę. Wcześniej znałem ale jakoś mijali mnie a całych płyt nie znałem. Tu jeszcze płyty na bieżąco nie poznałem ale reszta już wyraźnie przykuła uwagę. Poza singlami jest też dobre The Things You Said, Sacred czy klasycyzujące Little 15. Tylko te remixy na końcu słabe i rozbijają mi całość.

Obrazek
101 (1989; ****1/2) – bardzo udane pożegnanie z latami osiemdziesiątymi, koncertowe. No i tu jeszcze widać typowe oblicze zespołu z tego okresu. Trzy syntezatory + wokal i nikt i nic więcej. Ale to wystarcza. Oprócz promowanej właśnie muzyki z ostatniej płyty sporo przebojów z lat poprzednich więc tak jak być powinno. I ta radość z grania. No i Everything Counts na tysiące gardeł na koniec. Robi wrażenie. Jeszcze bardziej jako DVD
Obrazek

Obrazek
Violator (1990; *****) – no tu już płyte poznałem na bieżąco. Pamiętam, że zgrałem ja z Trójki bodajże w dniu wydania, jeszcze Niedźwiecki wszedł mi na ostatni utwór. Potem te utwory trochę zagrano w radio a i ludzie ich słuchający raczej mnie denerwowali, więc płyta poszła w odstawkę. Ale po latach sięgam do niej z wielkim sentymentem. Jak dla mnie jedna z ich dwóch najważniejszych rzeczy. Co usłyszałem pierwsze to oczywiście Personal Jesus, który wyszedł parę miesięcy wcześniej. Mam z resztą dłuższy materiał z sesji z lata 1989 niewydany oficjalnie i parę dobrych kawałków też tam jest. A Personal Jesus to nawet w dwóch wersjach. A utwór to przełomowy, bo chyba pierwszy z tak wyraźną gitarą. To już jakaś zapowiedź Songs Of Faith And Devotion. No i pozostałe single wyborne są: niezapomniany Enjoy The Silence (jeden z pierwszych ulubionych utworów mojego syna), Policy Of Truth i World In My Eyes. Ja jeszcze lubie bardzo nastrojowe Waiting For The Night, przebojowe Halo i niesamowite, klimatyczne Clean zamykające płytę. No i prawie całą płytę wymieniłem :) .

Obrazek
Songs Of Faith And Devotion (1993; ****1/2) – powszechnie uważana za najbardziej rockową i najbardziej udaną płytę. Według mnie jest dobra ale coś mi w niej brakuje. I Feel You oczywiście atakuje od początku ale dla mnie to tylko jakieś echo Personal Jesus. Bardzo lubię Walking In My Shoes i In Your Room. To taki Depeche Mode jaki lubię bardzo. Ale na przykład również singlowego Condemnation jakoś nie trawię. Podobny w stylu ale bardziej udany jest Jesus. Te mniej znane utwory jak Mercy In You, Rush, One Caress czy Higher Love też udane. Tylko takie bardziej zwyczajne mi się wydają. Zyskują w wersji koncertowej, dlatego sięgając do tych Depechów wolę DVD Devotional (*****) tam brzmi to lepiej, pełniej.
Obrazek

Songs Of Faith And Devotion – Live (1994; ?) – nie znam więc się nie wypowiadam

Obrazek
Ultra (1997; *****) – oj sporo sie działo w międzyczasie. I znowu zostało trzech. Tych którzy byli od samego początku. Dave, Martin i Andy. I wydali chyba najlepszą płytę. Mieli sobie coś do udowodnienia. Właśnie wtedy ostatecznie się do nich przekonałem i poznałem retrospektywnie większość wcześniejszych płyt. Dla mnie bezprzecznie płyta najważniejsza. Może nie ma tu aż takich kilerów ale całość ma niesamowity nastrój. Niby spokoju, wyciszenia ale podszytego jakimś irracjonalnym niepokojem. Nawet trudno coś wyróżniać bo lubie ją właśnie za całość. Pierwsza część bardziej przebojowa, ze wszystkimi singlami Barrel Of A Gun, Home (chyba najpiękniejszy z utworów zaśpiewanych przez Gore’a), It’s No Good i Useless. Poprzetykanych spokojniejszymi, klimatycznymi Love Thieves i miniaturą Uselink. Ale potem piękne Sister Of Night, powracające Jazz Thieves, Freestate z fajną gitarką w tle i już spokojne do końca Bottom Line i Insight.

Obrazek
The Singles 86 – 98 (1998; *****) – zbiór singli z najlepszego okresu. Sa tu wszystkie najbardziej znane i w dużej większości najbardziej udane utwory z najlepszych płyt. No może z pierwszej Black Celebration wybór nie jest najlepszy ale potem już trudno się przyczepić. Z rzeczy dodatkowych to tylko jedno nowe nagranie (Only When I Lose Myself) ale bardzo udane. Jest jeszcze mniej znane Little15 jeszcze z Music For the Masses oraz koncertowe Everything Counts w wersji z 101.

Obrazek
Exciter (2001;***1/2) – Początkowo bardzo mi się podobało ale jakoś w miarę szybko mi się znudziło. Niby nawet sporo niezłych utworów ale w całości mnie nie przekonują. Podobają mi się singlowe Dream on i zwłaszcza Freelove i dodatkowo np. Shine, When The Body Speaks, Comatose (najlepsze obok Freelove) i kończące Goodnight Lovers. Wtedy zagrali też w Warszawie na Służewcu ale w końcu nie dotarłem. Nie był to czas dla mnie zbyt aktywny koncertowo a ponadto jakoś po paru miesiącach słuchania płyty miałem lekki przesyt DM. No i pamiętam, że lało tego dnia straszliwie. Ale teraz żałuję, że się nie wybrałem. Na pewno też ta płyta nabrałaby dla mnie szczególnego znaczenia. A tak jest tylko niezła.

Obrazek
Playing The Angel (2005;?) – nie mam więc nie oceniam, zakupię to coś napiszę.

Crazy udało się, czekam na polemikę .. :D

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 23 listopada 2005 19:37:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:10:43
Posty: 3722
heh, Crazy nie zdążył... chyba że to wszystko było zaplanowane...?
;-)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 23 listopada 2005 21:35:49 

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:31:23
Posty: 3409
Depeche Mode... Pierwszy poważny zespół w moim życiu... Zacząłem słuchać Depeszów w ósmej klasie podstawówki - w 1985 roku, kiedy ostatnim regularnym longiem zespołu był "Some Great Reward". Na "Black Celebration" już z wielką niecierpliwością czekałem... Kolega dostał oryginalną kasetę od cioci z Ameryki i wtedy odpadłem maksymalnie... Tylko włosy nie chciały mi się trzymać jak Dave'owi... :? :wink:

Ten zespół wywarł ogromny wpływ na moją nastoletnią wrażliwość, "przygotował" mnie na The Cure i inne zimne klimaty... Przez dwadzieścia kolejnych lat zawsze słuchałem Depeszów gdzieś w tle, znałem kolejno ukazujące się płyty, ale nie jest to już, jak kiedyś, moja kapela numer jeden. Miło jest jednak móc obserwować, jak Depeche Mode, po poważnych przejściach Dave Gahana, nadal leci wysokim lotem.

Generalnie bardzo blisko mi do wnikliwej oceny dokonanej przez Mareckiego, może ciut wyżej oceniłbym "Excitera", ale różnice w gwiazdkach miałyby charakter nieistotnej kosmetyki.
Dodam jednak, że sporo gwiazdek trzeba zdjąć z nieba w celu obdarowania ostatniej płyty z Robertem Smithem na okładce. :D
U mnie pińć gwiazdków. Piękna, pełna poezji, dojrzała muzyka, bez agresywnych hitasów (co nie oznacza braku utworów dynamicznych - ze dwa som), wspaniały, głeboki i dojrzały wokal Davida G., ale i Martin Gorowski pokazał swą klasę... O utworach pisać mi się nie chce, generalnie powiedzieć wolę, że tej płyty, jak chyba tylko "Black Celebration" dotąd, słucha się doskonale w całości.

A na koncercie na Służewcu bylim z Katriniom - w deszczu, zimnie, strasznym tłoku.... Nie podobało mi się z tych przyczyn, ale dźwięki były piękne...
Teraz trzeba od koników kupić bilety do Spodka. Koniecznie.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 23 listopada 2005 22:56:08 
mi się podoba tylko jedna piosenka depeszów ta gdzie jesty wers 'words are very unnecessary they can only do harm' ale i to jedynie przez koneksje towarzyskie :D . a tak to...hm...nie.


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 23 listopada 2005 23:00:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:33:35
Posty: 4883
lubię kilka piosenek (w tym jedną -"Everything Counts" - bardzo), ale generalnie: szanuję, ale z daleka

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 23 listopada 2005 23:04:32 
jeśli ktoś lubi Depeche Mode, to powinien posuchać tego:

Obrazek

bardzo tu zblirzyliźmy się do stylu "Speak & Spell"!!!


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 listopada 2005 00:23:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:19:43
Posty: 2382
Skąd: z drzewa
Ja z depeszów pamiętam tylko Violator i 101.. no i trochę Songs Of Faith And Devotion... w zasadzie tylko w okresie kiedy mój brat tego nałogowo słuchał i chciał zostać "depeszem" :twisted: :roll:

Jak dla mnie wszystko na **.. no moze na **1/2


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 listopada 2005 01:55:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Na mój wpis szczegółowy trzeba będzie poczekać, bo dzisiaj wieczorem/ w nocy wybrałem nadrobienie forum całościowe, ale w ramch drobnych polemik/ uzupełnień:

1. Dzyń powiedział kiedyś ważną rzecz: Depeche Mode są zespołem świetnym pod względem kompozycji. Dodał potem, że aranżacyjnie dla niego odpadają, i w tym też coś jest, ale zostawmy.
Kompozycyjnie są moim zdaniem znakomici. Rzadko, naprawdę rzadko zdarza się zespół, któremu przez tyle lat przychodzi do głowy tyle pomysłów na dobre piosenki. Nawet jeżeli można się czepiać, że potem te pomysły są psute przez nadmiar syntezatorów.

2. Mareckiego gwiazdki i listy dość dalekie od moich. Chyba widać tu jedną różnice istotną. Ja osobiście mam skrzywiam się ku woleniu piosenek z Gore'm na wokalu. Co prawda wokal jako taki bardziej mi na pewno się podoba Gahana, ale te piosenki śpiewane przez Gore'a mają w sobie coś wyjątkowo pięknego.. stąd wybór mojej ulubionej płyty (ale to zobaczycie).
Zdecydowanie wolę tych Depeszów nocnych, nastrojowych, miękko aranżowanych od tych bardziej przebojowych, znanych (Morella i Dzyń - myślę, że moglibyście mieć tak samo).

3. Im później tym lepiej, ale jeszcze do Violatora mam wrażenie, że single są znacznie gorsze od tych niby wypełniaczy. A zwłaszcza! - tu duża różnica z mareckim - na Music for the masses.

4. Dwóch takich wokalistów! I to dosyć rzadka sprawa. Każdy zupełnie inny, a każdy w swojej klasie - wysokiej klasy.


Niebawem czas na gwiazdki i recenzje.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 listopada 2005 09:52:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 13:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
elsea pisze:
chyba że to wszystko było zaplanowane...?

powiedzmy że uzgodnione

Erkej pisze:
Teraz trzeba od koników kupić bilety do Spodka. Koniecznie.
Mam czeka w spokoju.

HEJŁORD_XES_MACHINE pisze:
bardzo tu zblirzyliźmy się do stylu "Speak & Spell"!!!
to straszne !!

Crazy pisze:
Niebawem czas na gwiazdki i recenzje
czekam, czekam
Co do wokalu to Gore potrafi pięknie brzmieć ale jest dla mnie trochę jednowymiarowy, choć przez lata się wyrobił np. Home i Comatose (to chyba też jego :roll: ). Dave zaś to już wokal pełną parą, znacznie bogatszy i ciekawszy.

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 listopada 2005 09:54:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
Erkej pisze:
Tylko włosy nie chciały mi się trzymać jak Dave'owi...
..byleś depeszowcem?

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 listopada 2005 10:12:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 13:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Nie wiedziałeś? Erkej juz się tym chwalił jakiś czas temu.
Niestety właśnie depeszowcy mnie swego czasu mocno zniechęcili do tego zespołu, na szczeście nieskutecznie i tylko czasowo. Sorry Erkej.

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 listopada 2005 11:19:41 
Hmmm.... Miałem zamiar się tu ABSOLUTNIE nie wypowiadać, ale postem Jaśka zostałem niejako sprowokowany :twisted:

Zacznę od początku: rzeczywiście - z pewnym wstydem sie przyznaję - miałem w swoim życiu niechlubny okres (trwający przez niecały rok) słuchania Tego Zespołu - było to w siódmej klasie szkoły podstawowej. Zostałem na szczęście uratowany przez o rok młodszego brata stryjecznego, tudzież kuzyna pochodzącego z Miasta Latających Scyzoryków, który sprezentował mi kilka kaset z niejaką Armią, oraz z innymi rzeczami, takimi jak Sex Pistols i KSU, oraz ciekawostkami z kategorii Nauka o Gównie, WKG i podobne. Pozwoliło mi to na skuteczne otrząśnięcie się z ohydy neoromantycznej i na wkroczenie w wiek męski w Martensach (no, prawie - nie było mnie jednak stać, ale "rumuny" to już się znalazły) i z kostką na plecach (a na kostce naszywka z "wycinkiem z gazety" ze słowami 'Sid Vicious is Dead', gdzie flamastrem dosmarowałem wielkie NOT przed ostatnim wyrazem).

No, ale do rzeczy. Zmartwię Was moi Przedmówcy, ale poza tym niesławnym okresem o którym wyżej napisałem, Depeche Mode to dla mnie - w większości - okrutne smęty, a to co mnie najbardziej wkurza, to zalew softu i pretensjonalnego imydżu. Oprócz paru wyjątków, o któych zaraz powiem, to tylko syntezatorowe pitupitu zbajerowane nieco "mroczną" otoczką i dekadenckim klimacikiem. Na plus wyróżniają się niektóre teksty i kilka utworów bardzo interesujących woklanie. Poza tym straszna miałkość... Powiedziałbym nawet, że przez ten image swój, zespół NAJBARDZIEJ ucierpiał - stał się wręcz groteskowy, eksplorując wydumane problemy, epatując problemami Dave'a z bohaterką, strasząc wreszcie komicznym wręcz wyglądem zewnętrznym...

Uważam, że mam prawo do oceniania muzyki DM, ponieważ znam praktycznie całą twórczość tego Zespołu (oprócz najnowszej płyty). Tak więc oto moje oceny:

Wszystkie płyty od Speak & Spell po Music for the Masses włącznie dostają od zera do dwóch gwiazdek (dwie gwiazdki dla Black Celebration i Music....).

101 - ** 1/2
Violator - * * 1/2
Songs of Faith & Devotion * * * 3/4
Songs Live * * * *
Ultra * * * 1/2
Singles 86-98 * * * *
Exciter * *

Solowa płyta Gahana (Paper Monsters) * * * *

_________________________________________

Z tego co ogwiazdkowałem powyżej wynika:
1. Zespół wznosi się na swe wyżyny, kiedy odkłada na bok syntezatory i sięga po rockowe instrumentarium. Stąd duży bonus dla SoF&D, zwłaszcza w wersji koncertowej.
2. Zespół ma dobrego, acz maksymalnie zmanierowanego wokalistę, który lepiej sobie poradził solo, niż na prawie wszystkich poprzednich płytach (poza koncertówką).
3. W całej dotychczasowej karierze zespołu najlepsze były single i to nie wszystkie. TO co najlepsze, znalazło się na zbiorze 86-98 i to przetykane dość niesmacznymi żigami.
4. Po swoistym renesansie w okresie Songs i Ultry, Zespół znowu obniżył poziom i wrócił do grania smętów.


Moje ulubione utwory DM (kolejność przypadkowa):
Walking in My Shoes, Little 15, Never Let Me Down Again, Only When I Lose Myself (perełka!), I Feel You, Condemnation, Personal Jesus, Stripped. Tego mogę słuchać.

Przepraszam, za zmącenie nastroju, ale tworzę tak, jak to czuję

;-)


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 listopada 2005 11:25:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:10:43
Posty: 3722
Ha, zmówili się... :roll: :lol:

Nie cierpię Depeche Mode. Był kiedyś watek "tego NIE słucham", w którym chodziło o podawanie nazw twórców muzycznych, których ogólnie można cenić, ale sie ich po prostu nie lubi.
Po prostu nie znoszę wokalu Dave'e Gahana. Drażni mnie niemiłosiernie, choć mogę się dać przekonać, że ogólnie to on umie spiewać. A ja nie mogę tego słuchać!! Po prostu otrząsam się ze wstrętu jak Kot Niepwszedni z Lipowej Doliny. Różne piosenki DM mogłyby mi sie może nawet spodobać (Personal Jesus, takie coś z przedostatniej płyty, co na singlu wyszło i kilka innych), gdyby się zmienił wokalista.
Doszliśmy z Crazym do pewnego porozumienia, na mocy którego on słucha depeszów, kiedy mnie nie ma w domu albo siedzę w wannie.
Polecam :]


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 listopada 2005 11:38:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 13:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Morella pisze:
mi się podoba tylko jedna piosenka depeszów ta gdzie jesty wers 'words are very unnecessary they can only do harm'
Enjoy The Silence z Violatora

Kacper Elsea nie ma przymusu słuchania i lubienia tego samego :piwo:
Musicie jednak przyznać, że DM jest na swój sposób wyjątkowym zespołem, chociażby trwając w prawie niezmiennym składzie przez ponad 20 lat i będąc przez te lata rzeczywiście na topie. Jest to jakieś zjawisko. No i siła ich oddziaływania była i chyba nadal jest dość duża. Od zwykłej dyskoteki do różnych odmian metalu (chociażby nieszczęsny Paradise Lost).

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 listopada 2005 14:39:56 

Rejestracja:
śr, 01 grudnia 2004 14:16:01
Posty: 2647
moim najlepszym kumplem na studiach byl totalny depesz. potrafil sie bardzo zapozyczyc, zeby kupic cokolwiek. mial mnostwo singli, koszulek i wszelkiej masci bajerow. ubieral sie i strzygl jak gahan, jezdzil na koncerty, postawil na nogi rzeszowski fanklub i zrobil kilka udanych zlotow w trygonie (w tym samym klubie w ktorym armia grala ostatnio, czyli w styczniu 2003) i prawie codziennie ogladal dvd, albo jakies bootlegi. zarazila go tym matka (tez totalna depeszowa). dzieki niemu troche poznalem ten band, przewaznie rzeczy nowsze + solowe dziela gora (tylko drugi counterfight) i gahana (oczywiscie z wszelkimi rarytasami) i posiadlem sporo wiedze teoretyczna o zespole. nie podejme sie jednak oceny poszczegolnych plyt.
kolega w czerwcu wyjechal do kanady bez pozegnania (nie napisalem - mial czasem baaaardzo dziwne jazdy).
jakies pol roku temu wygralem w radiu bis playing an angel i ostatnio w koncu do mnie dotarlo, ale przesluchalem tylko raz i na chwile ona moge jedynie stwierdzic, ze to bardzo (nie wartosciuje) duszny album.
pozniej bedzie wiecej.


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 245 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 17  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 41 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group