oczywiście że byłem! razem z ówczesną toruńska załogą hc/punk skupioną w Toruńskim Stowarzyszeniu Muzycznym (powołanym do życia rok wcześniej) współorganizowałem ten koncert (a niedawno namówiłem koleżków z naszej ekipy żeby w końcu upublicznili te materiały zabunkrowane w piwnicznych kartonach bo jest jeszcze fragment audio ->
https://www.youtube.com/watch?v=q0eb4ylGCVs )...
filmik rzeczywiście idealnie oddaje atmosferę tamtych lat. na dzień dobry (od 0:17...) wejście smoka w kapturze Verbal Assault w osobie mojego ówczesnego mega kumpla Wojtka Lewandowskiego aka Levy - wielkiej persony z przełomu transformacji w grodzie Kopernika który był współmózgiem pierwszych edycji festiwalu Africa Is Hungry a potem w duecie z innym legendarnym załogantem Benkiem też aka Levy stworzyli duet organizatorski "Levy & Levy Production" za przyczyną którego odbyło się masę koncertów kapel z całego świata w wielu piernikowych klubach muzycznych (w tym wiele w słynnym Pilonie)...
tego dnia (kurde! rzeczywiście co za zbieżność dat!) akacja dezerterowa rozpoczyna się właśnie u niego na chacie gdzie w mistrzowski sposób przy dźwiękach doorsowych odgrywa (od 1:10...) gazetową scenkę. wymienia tu też nazwę naszej załoganckiej kapeli która supportowała wtedy główne danie... przy okazji: jedzonko dla kapeli to też dzieło naszych zacnych załogantek które zawsze nam pomagały!
trochę wcześniej (od 0:29...) pojawia się kolejna miejscowa persona i kolejny mój ówczesny mega kumpel tj. Rafał Kołacki aka Sabon znany bębniarz wielu toruńskich kapel m.in. Stagnation Is Dead i Hati oraz współorganizator pierwszych edycji Africa Is Hungry a w czasach nowożytnych awangardowego CoCArt Music Festival. widać go w w koszulce Rostock Vampires - kapeli której dwa miesiące wcześniej współorganizowaliśmy razem z toruńskimi anarchistami koncert z inną niemiecka kapelą Sumpfpäpste...
następnie akcja przenosi się (od 1:50...) na nasz osiedlowy (Rubinkowo I) parking przy którym przycumowało auto gwiazdy ze stolicy... widzimy tam na biało ubranego w koszulce The Clash kolejnego słynnego załoganta Grzegorza Kazuro który nie dość że czynił wtedy z nami koncerty to za chwilę będzie basować w zacnym Hooded Man a potem będzie pisać w słynnym zinie Partyzant... ale do historii polskiej alternatywy na pewno przejdzie przede wszystkim dlatego że to właśnie on w archiwum studenckiego Radia Centrum wyszperał zaginioną w akcji oryginalną "taśmę matkę" ze słynnej sesji Kryzysu z czerwca 1981 którą niezwłocznie zawiózł do Roberta "Afy" Brylewskiego by nasz śp. Miszcz dokonał remasteringu nagrań tak aby trafiły na magnetofony i patefony każdego z nas...
teraz Dezerter dociera pod klub. w koszulce So Much Hate (od 4:15...) widzimy tu mojego brata Mariusza aka Marian. dzięki swojej krzepie zazwyczaj ogarniał ciężkie tematy techniczne a później będąc adeptem aikido wielokrotnie nadzorował naszą bramkarską ekipę na organizowanych przez nas gigach...
przenosimy się na próbę naszego Up & Up (od 5:00...) który wcześniej działał pod nazwą A Passer-By. na wokalu mój ówczesny serdeczny kolega Krzysiek Garwoliński aka Kazik - sąsiad z klatki z 4 piętra. ile on mi poprzegrywał płyt to głowa boli! miał słynnych w Toruniu w latach 80-tych kuzynów punkowców: starszy aka Igieł był totalnym zabijaką i postrachem skinoli a młodszy aka Młody szył wszystkim chętnym odjazdowe skóry i malował naszywki (nawet mnie wydziargał piękną czarną papę)...
warto też wspomnieć o właścicielu perkusji która błyszczy na scenie. na koncert wypożyczył ją ówczesny instruktor MDK - Jarosław Wroniecki aka Gierek. w naszym lokalnym środowisku postać kultowa (niestety nie widzę go na tym wideo). obok Zbyszka Cołbeckiego (Bikini) i Szymona Ornitologa (który wystąpił na pierwszej edycji Festiwalu Nowej Fali w Od Nowie w 1980) był jednym z pierwszych punków w Toruniu (przełom 1978/79). w latach 80-tych uczył się grać na perkusji w szkole muzycznej razem z Siatką z Rejestracji i... z moją późniejszą małżonką
tuż przed samym występem Dezertera widać pod sceną wielu młodych załogantów m.in. w koszulce z Myszką Miki i z irokezem Michał Piszczek aka Misza (od 18:00...). wspomnę tylko że był wokalistą kilku lokalnych kapel punkowych (np. Watykan) oraz ruchów alternatywnych (np. Kolektyw Autonomistów). chyba nie ma w Toruniu człowieka który by go nie znał i nie szanował za to co robi w sprawach prospołecznych. ogromny lokalny autorytet bez parcia na szkło...
i jeszcze niekonwencjonalne wystąpienie lokalnej "gwiazdki" - Ferdynanda (od 19:30...). wpierw był punkowcem a potem - jak często wtenczas - został skinem. jednorazowo zawarliśmy traktat rozbrojeniowy ze skinami bo wcześniej stanowczo nie wpuszczaliśmy ich na żadne organizowane przez nas imprezy. tym razem uzgodniliśmy że do klubu wejdą tylko ci którzy zadeklarują niestosowanie przemocy a jeśli spróbują dymić to od razu wyrzucamy ich z klubu. podczas koncertu oczywiście w powietrzu można było wyczuć "iskrzenie" między stronami ale generalnie był względny spokój. natomiast ci skini którzy nie weszli do klubu - jak się później okazało - totalnie kroili ludzi na zewnątrz... kilka lat później jak doszło do następnego koncertu Dezertera w tym miejscu skini obrali inną taktykę... gdy tylko Dezerter zaczął grać to jeden z nich zadzwonił z budki na policję że w klubie jest podłożona bomba i koncert za chwilę został skutecznie przerwany...
jako post scriptum dodam że zorganizowanie koncertu Dezerterowi było dla mnie wielkim przeżyciem emocjonalnym. poprzednio Dezerter wystąpił w Toruniu w sierpniu 1984 na piątej edycji Festiwalu Nowej Fali. więc był w mieście ogromny głód ich koncertu. gdy tylko został w rozmowie telefonicznej z Pablo przyklepany ogarnęła mnie nieopisana radość i podniecenie że legendarny Dezerter przyjedzie do nas. jednak potem po roku pod wpływem przemyśleń zdezerterowałem i zaciągnąłem się do niewidzialnej Armii która od czasu Legendy stała się dla mnie najważniejszą polską kapelą...
co ciekawe Pablo też zdezerterował do Armii i po jakimś czasie znowu gadałem z nim przez telefon o przyklepaniu koncertu w Toruniu ha ha ha...