Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 14:41:13

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 339 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 23  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: pn, 05 grudnia 2005 10:13:13 

Rejestracja:
śr, 01 grudnia 2004 14:16:01
Posty: 2647
na poczatku napisze jak znalazlem soulfly.
dawno temu, za siedmioma gorami, siedmoima rzekami, siedmioma miastami, w moim shire, czyli w lubomierzu na onz dorwalem milujcie sie a w nim artykul ktorego powstanie spowodowane bylo kontrowersjami odnosnie metalu o pozytywnym przekazie, a wzniecil je na nowo koncert mansona w polsce. z tego tytulu wiele osob dzwonilo to pana tomasza budzynskego czy nie powinno sie tego zabronic. oczywiscie odpowiedzial ze nie skoro bez problemu mozna kupic jego plyte. gdzies pod koniec artykulu polecal ten pan zespol soulfly - bardzo spodobala mi sie nazwa. jakis miesiac pozniej udalem sie do czestochowy (tak, pieszo, z bilgoraja) i spedzilem w empiku jakas godzine (ale dziewczyna byla na mnie zla), znalazlem interesujaca mnie plyte i poprosilem sprzedawce o puszczenie. wrzucil krazek do rozklekotanej wierzy i pokazal guzik z trojkatem.
wlaczylem.
i nic.
nic.
podglosnilem.
nic.
dalem na maxa.
ulsyszalem mruczenie...
i pieprzlo:
6--0--0--0---6-0-0--6--6--0--0--0---6-0-0--6--
6--0--0--0---6-0-0--6--6--0--0--0---6-0-0--6--


Obrazek a u mnie rowniez Obrazek

soulfly

big woooooooooooow!!! i aaarrrgghhhh! :twisted: eye for an eye - najlepszy kawalek na poczatek najlepszej plyty. uszkodzil mnie na trwale. pierwsze 3 tracki to najlepsze polaczenie chaos a. d. i roots (bardziej jednak to pierwsze) - zabijaja (bleed mniej, ze wzgledu na dursta, ale wypada tu naprawde niezle). w tribe zaczyna przewazac roots, ale czy to zle? szybko, melodynie, ostro, czadowo, czasem zarabiste bebenki i inne plemienne wynalazki, az do sciezki numer 8: soulfly (poczatek pewnej tradycji) akustczne granie (napisane, ze spontaniczny jam na pustyni w nocy posrod swiec) na najrozniejszych instrumentach - piekne. ale to tylko krotki przerywnik, bo zaczyna sie hymn pochwalny canarinios - umbabarauma. potem nastepne wspaniale utwory i perelka w postaci the song remains insane - rzecz o sepulturze, wtedy jatrzacej ranie maxa, ale nie rozwodzmy sie nad tym, wystarczy, ze to najbardziej agrsywny kawalek na plycie. potem jeszcze no i prejudice i mamy kolejne wyciszenie, jedeny kawalek ktory nie jest fantastyczny, takie sobie mruczenie, karmageddon.
plyta jest genialna, cavalera skumulowal tyle energii i lepiej przekuc tego nie mogl. ciekawa od poczatku do konca (nawet mrukliwy karmageddon) zagrana z takim kopem, ze po prostu czuc, ze max wlozyl tam cale swoje serce choc zamierzonego celu nie osiagnal, chcial nagrac plyte doskonala i na prawde zrobil w tym celu wszystko. niestety tak sie nie da, ale nie byl daleko.
wtedy w czestochowie kupilem edycje cdd (MASS CD 0714 - wydanie metal mindu), na drugiej plycie sa remixy (juz pisalem, ze wiekszosc bardzo ciekawych, albo bardzo dobrych) i koncert z roskilde '98, ale tylko kawalki soulfly (bo grali tez inne) i bez eye for an eye. za to wspomniany tytul mozna jeszcze uslyszec w wersji live at indigo ranch (taka... niepelna jakas).
ponadto niedawno roadrunner wypuscil reedycje kilku wiekopomnych dziel, wiec nie moglo zabraknac i tego albumu (RR 8119-5). na cd1 karmageddon ma dodane jeszcze jakies dziwne zakonczenie, dodali cangaceiro - cover sepultury, 2 covery discharge (wczesniej dostepne na singlach i roznych kosmicznych edycjach albumu) i wczesna wersje quilombo - ciekawe sprawy i nawet nie psuja obioru calosci, choc poza tym, ze dalej czad niemilosierny to juz nie ma tego ognia. cd2 to juz caly koncert z roskilde (superrrrrrrrrrrrrrrr), jakas kilkunastominutowa wypowiedz maxa na crossing boarder festival '97, jam z tegoz koncertu i eye for an eye (4-track demo) - wazny kawalek w historii muzy, podklad z maszyny perkusyjnej i max (4 stringz, voz, soul).
i jeszcze ciekawostka: w wydaniach dwuplytowych ksiazeczi sa duzo bogatsze. jako grafike tla (szczegolnie w pierwszym wydaniu tym z remixami) umieszczono znaczki pocztowe zeskanowane z listow od fanow. widac dwa z polski.
i jeszcze sadze, ze w wypadku tej kapeli sklad jest bardzo wazny, wszak wciaz sie zmienia. pisze wiec (oczywiscie zasadniczy):
max cavalera - 4 stringz, lyrical terrorist, soul
jackson bandeira - guitarz
marcello d. rapp - bazz
roy "rata" mayorga - drumz

schodzac nizej (do gwiazd): *****+


Obrazek a u mnie Obrazek

primitive

plytka zaczyna sie dzwnym intro, ktore zamienia sie w back to the primitive - odpowiednik eye for an eye, mocny, ostry, bez solowek (i taki bedzie juz kazdy soulfly'owy opener), wydany na singlu i zobrazowany klipem (na ktorego koncu ozzy osbourne dziwnie mowi primitive!) typowy numer tego zespolu. swietny, ale tak na prawde dopiero po nim odnajdujemy prawdziwe oblicze plyty: ogromna roznorodnosc spowodowana goscinnym udzialem wielu roznych muzykow. w drugim pain drze sie chino moreno i mniej znany grady avenell. stworzyli bardzo rytmiczny, wrecz skoczny kawalek. potem agresywny, acz ze spokojna wstawka, bring it i kolejny gosc, corey taylor w jumpadfuckup, az szkoda, ze na koncertach wplataja tylko fragment tego kawalka, ale to i tak lepiej niz w przypadku kolejnego goscia, bo nastepnego kawalka (pomijajac kilkudziesiecioosobowy chor w mulambo zlozony glownie ze znajomych) chyba nie zagrali live. zasakakjacy duet i wysmienity rezultat. max & sean lennon (tak, syn johna) nagrali son song, oczywiscie pamieci swoich ojcow. dosc spokojny kawalek (jak na soulfly) z "psychodelizujacym" zakonczeniem. pozniej znow boom w stylu "soulfly na primitive" i kolejny gosc odciskajacy swoje pietno na muzyce: tom araya (wiadomo), rowniez tekst jest bardziej slayerowy (tytul? terrorist). i znow kawalek bez goscia, jak poprzednie tego typu ostry, srednioszybki, soczysty, tym razem bez spokojnego fragmentu, bo po nim mamy soulfly ii, akustyczny jam z bogatym instrumentarium, ale juz "zbrukany" produkcja. tez sa tu goscie, ale malo znani. po nich umieszczono najwiekszy zgrzyt plyty, w zasadzie jest to kawalek trzech raperow, max drze sie i gra na for stringzie tylko w prostym refrenie i caly czas pyka na birembau. zawsze wydaje mi sie, ze trwa to prawie 10 minut (na prawde 4:36). potem ostatni duet, kobiecy!!! flyhigh to ostre i typowe zwrotki maxa i lagodne wokalizy ash'y rabouin w refrenie, w sumie zgrabny kawalek. jeszcze krotkie outro i to koniec plyty, ale nie u mnie...
dg (RR 2238-3) zawiera dwa soulfly'owe kawalki z roskilde '98 nie umieszczone na pierwszym dwuplytowym soulfly, cos co brzmi jak industrialny technometal - soulfire i spokojny soulfly (universal spirit mix) z niebianskimi glosami.
podsumowujac: plyta bardzo roznorodna za sprawa wielu gosci. dzieki nim poziom jest bardzo wysoki, ale czai sie tu spory minus - jak to zagrac na koncertach? zdarza sie caly pain, a pozatym cienko - wypada cala masa swietnych kawalkow. ale my oceniamy plyte, wiec mniej nas to obchodzi. jest to rowniez najbardziej przystepny album chyba w calej karierze maxa. melodyjny i dobrze wyprodukowny (doszlifowany bardziej niz pierwszy), bardzo ciekawy i bardzo dobry!
sklad:
max cavalera - 4 stringz, terrorit, berimbau, throat & soul
mikey doling - guitarz
marcello d. rapp - bazz & percussion
joe nunez - drumz & percussion

nota: *****


Obrazek a u mnie Obrazek

3

juz po okladce widac, ze bedzie prosciej. (symbol przypominajacy trojke w jezyku hindu wymawia sie w duzym uproszczeniu jak "om" i oznacza, rowniez w duzym uproszczeniu, boga. moi hindusi maja tego wszedzie pelno) max jako producent - debiutant, balem sie. troche za bardzo, ale jednak nie bez przyczyny. lekko draznia mnie niektore (nazwijmy to delikatnie "niewyszukane") rozwiazania majace urozmaicic album. wrazenie zbytniej surowosci produkcji po zaznajomieniu sie z dark ages juz zniklo. pozatym kawalki sa bardzo dobre, na tym samym wysokim poziomie, styl moze przechylil sie w strone trashu. taki downstroy (ze zmylka jak na poczatku soulfly), mocno i do przodu, ale... zwalnia, wycisza sie w pewnym momencie i sobie plumka, po to by krotko zagrzmiec na samym koncu i dowiezc nas do seek'n'strike najwiekszego hitu krazka (nie jest na poczatku plyty, bo ma solowke). w zasadzie nie bardzo wiem, co o nim napisac, bo niby to samo, ale jednak inaczej. nie wiem jak max to robi, ale to nie jest monotonne, nudne ani uciazliwe. wszystko zdaje sie kryc w ogromnej liczbie pomyslow na rewelacyjne riffy, ktore jakos tak wszystkie w obrebie kawalka do siebie pasuja, nie ma wymuszonego kombinowania. ponadto pomimo duzego ciezaru wciaz jest tu kupa melodii i slucha sie tego milo. no i wciaz te rytmy, ktorych nawet ill nino nie potrafi tak gladko wpuscic w metalowe gitary. tak samo jest z enterfaith. w czwartym one spiewa cristian machado z wspomnianego ill nino, wiec przynajmniej w zwrotkach robi sie lagodnie, bo w refrenie wokalem miazdzy max. potem ostatni mohikanin (l. o. t. m.) szybko i do przodu, bez ceregieli i znow "tradycyjny" kawalek, tyle ze w jezyku ojczystym. potem najdluzszy na plycie tree of pain ze znana nam juz asha rabouin i synem maxa, richiem. kawalek (jak bleed i in memmory of...) o zabojstwie przybranego syna maxa dany "d-low"wells. kazdy autor ma w nim swoja czesc, przy czym spokojny kawalek wokalistki jest klamra utworu - wypada to ladnie. nastepne dwa kawalki zaispirowal zamach na wtc, przy czym ten drugi - 9-11-01 to po prostu minuta ciszy. (pierwszy jest "tradycyjny"). jest tu jeszcze m.in. ladny soulfly iii i po "tradycyjnym" sangue de bairro plyta sie rozjezdza. zumbi to fragment perkusyjny, wyciszenie, wchodza dzwoneczki i pozniej dolacza do nich spokojna gitara. jak na zakonczenie plyty to troche za dlugie (ponad 6 minut).
...po zumbi wchodza digipackowe (mass cd 0895 - rodzimy metal mind) bonusy (wlasnie dlatego ten kawalek tak nie pasuje). najpierw cover pailhead (pierwsze slysze te nazwe) i will refuse, ale prawie jak soulfly'owy. potem bardzo ciekawy cover (dostepny na skladance nativity in black ii: a tribute to black sabbath) i tez nawet akustyczne zakonczenie brzmi prawie jak soulfly. na koncu kolejny owoc kolaboracji z ozzym: dwa nagrania z ozzfestu 2000 w phoenix: oczywiscie eye for an eye i pain w ktorym przekonujemy sie jak moze wypasc, mniej lub bardziej przypadkowe, zastepstwo na koncercie goscia z sesji primitive.
sklad:
max cavalera - voz, 4 stringz, berimbau, soul, sitar
marcelo dias - bazz, backing voz, effectz, percussion
mikey doling - guitarz, percussion
roy mayorga - drumz, percussion

ocena: ****


Obrazek a u mnie Obrazek

prophecy

gdy po 3 juz skazywalem maxa na delikatna rownie pochyla w dol (wtedy nizej ocenialem te plyte), ale dalej sledzilem jego poczynania, uslyszalem sciagniety z roadrunnera propecy. mila niespodzianka! nie dziwne, ze do tego zrobili klip. przede wszystkim duzo lepsza produkcja, to zdaje sie ciezka praca wciaz tego samego czlowieka ciagnacego ten wozek, podciagnal sie skubaniec. kapitalny opener, dynamiczny, ciekawy, ciezki, nie za dlugi - wymarzony. potem kilka sprawnie pod kazdym wzgledem zrobionych kawalkow. z reguly sa krotkie, szybkie (szybsze niz na wczesniejszych plytach) ze spokojnymi wstawkami, az nadchodzi mars ktorego spokojna wstawka sie wydluza i przez rozne style, w tym flamenco, przechodzi w... rege. ale takie bardzo dobre rege, absolutnie nie kocie. w zwiazku z czym i belive zaczyna sie spokojnymi dzwiekami, ktore trwaja jednak tylko 13 sekund. i bum! o bogu. niby cavalera inspiruje sie maksymalna liczba wierzen, jednak mojrzesz (btw: tytul nastepnego kawalka) i inni prorocy, psalmy (rowniez jako grafika plyt), zwyciezki lew, niebo i w koncu krzyz w dosc jednoznaczny sposob sugeruja wiodacy nurt. wracajac do muzyki: wspomniany moses to rzecz popelniona z muzykami z serbii: mieszanka ichniejszych brzmien etnicznych (glownie instrumenty dete blaszane), dubu i rege (!) z metalem. zaiste, ciekawe. born again anarchist to znow szybko, ostro, ciezko i z ladnym wyciszeniem trwajacym prawie pol utworu. porrada to zmylka: najpierw swingowe pluskanie z gitara klasyczna, wycisza sie po niecalej minucie i ognia, jeszcze szybciej i po portugalsku. in the meantime przypomina nagranie z 3, tym bardziej, ze ostatnie ciezkie na plycie. zreszta po 3 minutach przecodzi w jakies spokojne zawodzace granie na, serbskich zdaje sie, instrumentach. potem mamy soulfly iv dwuczesciowy (druga czesc znow zawdzieczamy serbskim przyjaciolom maxa) i wings zaspiewane przez... ashe rabouin, ale tylko w pierwszej czesci. druga to march on river drina w wykonaniu serbow w stylu umpararaumpa.
album wzniecil we mnie na nowo nadzieje co do soulfly. przede wszystkim produkcja (bo chyba tylko nia max polozyl swoja muzyke na 3), swietna. pozatym stary dobry soulfly, choc mniej tu melodii, wiecej pazura, jeszcze szybciej. po prosu troche prostsze kompozycje. ale wcale nie gorsze. nie podejmuje sie oceny w jaki sposob wplynela zmiana basisty w trakcie sesji, wystarczy ze to bardzo dobra plyta.
wersja dg (RR 8304-5) miala zawierac drugi kompakt, skonczylo sie na 6 sciezkach (7 kawalkow), ktore zmiescily sie na pierwszej plycie. sa to fragmenty hulsfred festival w szwecji w czerwcu 2001. sa 2 kawalki sepultury i nie ma eye for an eye. (edycja japonska ma 3 calowy drugi dysk z jednym miksem ktoregos z tych akustycznych soulfly'ow).
sklad:
max cavalera - voz, 4-stringz, berimbau, soul, sitar
marc rizzo - guitarz, flamenco guitarz
bobby burns - bazz
david ellefson - bazz (tylko w 5 kawalkach)
joe nunez - drumz, percussion

ocena: ****+


Obrazek

the song remains insane

nie znam :cry:


Obrazek a u mnie Obrazek

dark ages

i znow okladka dobrze obrazuje plyte. nawet w swietle tego, ze zewszad slychac, ze najlepsza jak dotychczas. i plyta tez. sorry, ale nie dla mnie. nie twierdze, ze jest zla, ale na pewno nie najlepsza (w sumie najgorsza).
pewnie kiepsko czuje sie max po stracie kolejnego przybranego syna (kilkumiesiecznego mosesa) i to widac. ciemnosc widac. w sumie swierza jest jeszcze ta plyta, moze sie przez nia nie przebilem...
na poczatku wytwornia udostepnila dark ages, glupi chwyt, bo to po prostu krotkie intro (pierwszy raz w oddzielnej sciezce), jakies wycie w tle i trzaski na gitarze, dla fanow figa. wkurzony poszukalem i sciagnalem z rosyjskich serwerow cala plyte w nienajlepszej jakosci. posluchalem 3 razy i nie bylo wesolo, wiec zarzucilem pomysl. poczekalem az plyta pojawila sie w media markt (wybulilem troche, bo kupilem razem z reedycja soulfly). w sumie babilon to niezla jazda jest. w koncu otwieracz. ale jakis taki mroczny, troche jak nie soulfly. i taka jest cala plyta. max twierdzi, ze chcial tu pokazac, ze bliski jest mu hc. dla mnie jest prosciej, szybciej i duzo mniej melodyjnie i pomyslowo, co objawia sie glownie w grze obu gitar (slychac rowniez noise i death), ale tez w glosie maxa - jakis taki z deka rozpaczliwy i perkusji. struktura utworow taka sama, w wielu kawalkach pojawiaja sie spokojne wstawki, czasem proste solowki, produkcja podobnie dobra jak na prophecy. jak w i and i, arise again czy corrosion creeps. za sprawa carved inside docieramy do klipow (bo sa juz 2 z plyty). tez niewesolo. zespol gra po ciemku wsrod ognia w ruinach serbskiej fortecy, wszystko jakies zielone, plonace jezioro i ten smok (w ktorego pozniej zamienia sie kreskowkowy max). wszystko wyglada jak niskobudrzetowa produkcja sredniawego zespolu. frontlines to zespol grajacy w jakichs ruinach na pustynii i krotkie sceny batalistyczne: wybuchy, bombardowania, a w momencie wyciszenia kawalka wybuch bomby atomowej (rizzo gra spokojne flamenco i to rzeczywiscie wychodzi wsrzasajaco). no to teraz o tych troche innych utworach: riotstarter to ponoc pol-cover na czesc prodigy. rzeczywiscie, nie tylko tytul kojazy sie z firestarterem, pierwsza czesc to tribalowa perkusja, okrzyki i tekst z tribe, druga-wlasciwa to jazda z transowo-swidrujaca gitara. (the) march to jakis industialny dziwolag, przewaza tu automat perkusyjny, wokal jest lekko w tyle, a gitare to juz ledwo slychac. na szczescie trwa tylko 1:18. niedlugi jest tez molotow z rosyjskimi znajomo brzmiacymi okrzykami. zasadnicza czesc stay strong rowniez szybko sie konczy i przechodzi w lekko mantrowe plumkanie z ciagliwa solowka, potem w deszcz. jak przestanie padac bedzie juz tylko soulfly v czyli wiadomo co, ale potem przechodzi w plumkanie na akustyku (na pewno sprawa rizzo) i dzwony nagrane zapewne w moskwie. cavalera slyszy w tym kawalku led zeppelin, ja jakos nie, ale moze to dlatego, ze slabo ich znam.
na dg packu (RR 8191-5) bonusem jest salmo-91 recytacja w nierozpoznanym przezemnie jezyku na tle dziwnych gitarowych dzwiekow i spokojnej perkusji. potem niezla niespodzianka - 2 nagrania z metalmanii 2004!!! na poczatku zawstydzilem sie slyszac polska publicznosc, ale potem trzeba przyznac, ze nie zawodzi. zespol tez.
reasumujac: moja ocena jest moze za niska, nie wiem, moze po prostu mialem inne oczekiwania. gdybym zaczal ich sluchac od tego krazka, pewnie nie czekalbym na nastepne, bo to nie jest to, co tygryski lubia najbardziej.
jeszcze sklad (wyjatkowo nie zmieniony):
max cavalera - vox, 4-strings, berimbau, soul, sitar
marc rizzo - guitars, flamenco guitars
bobby burns - bass
joe nunez - drums, percussion

i ocena: ***+


jakby kogos zainteresowalo, polecam ponizsze linki:

oficjalna (niestety, nienajlepsza): soulfly.com (obecnie jest przekierowanie na troche lepsza soulflyweb.com),
na stroniach wydawcy: amerykanska: roadrunnerrecords.com/soulfly, angielska: roadrunnerrecords.co.uk/soulfly, niemiecka:roadrunnerrecords.de/soulfly, australijska: roadrunnerrecords.co.au/soulfly, hiszpanska: roadrunnerrecords.net/soulfly, holenderska: roadrunnerrecords.nl/soulfly, fransuska: roadrunnerrecords.fr/soulfly, wloska: roadrunnerrecords.it/soulfly i japonska: roadrunnerrecords.co.jp/soulfly oraz szwedzka: roadrunnerrecords.se/soulfly,
kiedys oficjalna polska (nie dziala): polish tribe,
nieoficjalna (cos kilka innych ostatnio przestalo dzialac): soulfly.go.pl,
obecnie [2008.01.06] oficjalna polska, bardzo dobra: soulfly.pl,
inne obcojezyczne (wybralem najlepsze): soulflyweb, czeska: seek'n'strike, brazylijska: soulflybrasil.com.

edit: zlinkowalem okladke dg 3 i poprawilem informacje o pierwotnym wykonawcy bonusa i will refuse z tegoz dg packa (to nie znana mi wczesniej grupa pailhead).
edit 2: zlinkowalem wszystkie okladki (teraz nie powinny juz zniknac), uaktualnilem linki (nieaktualne strony zaznaczylem na czerwono) i opis tematu.


Ostatnio zmieniony ndz, 06 stycznia 2008 12:51:00 przez taki1, łącznie zmieniany 2 razy

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 05 grudnia 2005 11:34:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
hmm... kolejny zespół, o którym dużo słyszę na forum od początku, a nigdy, dosłownie NIGDY nie słyszałem ani jednego dźwięku przez nich wydanego... podobnie było z New Model Army np., ale dzięki staraniom KoTa i mareckiego się trochę podciągnąłem.
Może i Soulfly kiedys poznam dzieki zapobiegliwości jakichś fanów? Np. q51 przyjedzie jednak na Wigilię, czy to z Dorotą, czy Agnieszką, i coś mi pozyczy? ;-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 05 grudnia 2005 11:47:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:19:43
Posty: 2382
Skąd: z drzewa
Ja Ci Krzysiu mogę pożyczyć pierwszą płytę, ale nie wiem czy Ci się spodoba :twisted:


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 05 grudnia 2005 12:50:42 

Rejestracja:
śr, 01 grudnia 2004 14:16:01
Posty: 2647
pojedyncze pliki .mp3 i jakies kilpy mozesz sciagnac z roadrunnerowych stron. na http://www.soulflyweb.com/main.html jest troche do zassania. plecam.
a jak przyjade z dorota to przywioze ci cala dyskografie (bez dvd) w .mp3, ok? jak ci sie nie spodoba puscisz dalej.
a eye for an eye musisz znac!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 05 grudnia 2005 13:27:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
q51! Obrazam sie na Ciebie! Nigdy nie slyszalem Soufly (ba! ja nawet nigdy nie slyszalem Sepultury) i bylo mi z tym dobrze i blogo. Sadzilem, ze dozyje emerytury i kresu swych dni obywajac sie bez znajomosci tego muzykowania. I co? Wchodze sobie na forum. Widze intrygujacy tytul nowego watku. Otwieram, czytam i co???? I juz czuje, ze musze poznac ta kapele! A u mnie poznac kapele = kupic plyte (lubie ten element ryzyka i dlatego nigdy nie korzystam z mp3 ;)). A kupic plyte = wydac pieniadze. A przeciez mamy grudzien. Swieta sie zblizaja, stol trzeba czyms zastawic, a i prezenty kupic, a ja przeciez nie zasne teraz dopoki sie nie dowiem jak brzmi kapela, o ktorej muzyce ktos tak ciekawie napisal. I pewnie jak juz sie zlamie i kupie, to mnie ssylwia zbije na kwasne jablko, ze znowu na plyty kase wydalem.

No! Nie pozostaje mi wiec nic innego jak sie na Ciebie obrazic i zapytac: jak mogles mi to zrobic???

A mowic serio: wielkie oklaski. Tym bardziej, ze zdecydowanie za malo sie pojawia watkow monograficznych poswieconych wspolczesnemu, ostrzejszemu graniu (ciagle tylko ta szescdziesiona i osiemdziesiona ;)).

Zdrowka zycze

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 05 grudnia 2005 13:55:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 14 listopada 2004 23:10:40
Posty: 880
Skąd: z Malych Garbar
O man! Ale mi smaka narobiłeś! Jeden z moich ulubionych zespołów :D
juz się wziąłem do przesłuchiwania dyskografii!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 05 grudnia 2005 14:31:06 

Rejestracja:
śr, 01 grudnia 2004 14:16:01
Posty: 2647
no pecie, wstyd!
i nie zwalaj na mnie! :wink:
a jesli chcialbys zapoznac sie z opisywana tu stylistyka w drodze wyjatku zwaizanego ze swiatecznym wydatkami mozesz wpisac soulfly na pandorze, ktora jak widac chwali sobie kazdy kto sie skusil. jesli jednak chcesz kupic plyte polecam pierwsza (moze z okazji swiat ssylwia cie oszczedzi).

milego sluchania, rowniez dla goblina.

i jeszcze: dziewiecdziesiona rzadzi!!!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 05 grudnia 2005 14:33:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 14 listopada 2004 23:10:40
Posty: 880
Skąd: z Malych Garbar
a ja polecam drugą, mimo, że nie ma mojego umiłowanego Roya za garami...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 05 grudnia 2005 14:38:47 

Rejestracja:
śr, 01 grudnia 2004 14:16:01
Posty: 2647
tak, primitive jest najprzystepniejsza, ale soulfly jest lepsza i przede wszystkim bardziej reprezentatywna dla calosci. trzeba tylko znalezc czas by przesluchac calosc, by jak armijny smok nie zawiesic sie na sciezce nr 3. resetowal to pozniej troche, ale juz jest ok, (choc tez, zdaje sie, woli druga plytke).


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 05 grudnia 2005 14:50:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 19:34:44
Posty: 1092
Skąd: toruń
:shock:
wreszcie- wiedzialem ze cos tu na tym forum brakuje :D :D
czemu ja na to nie wpadlem- chyba dlatego ze jestem leniem :P
ale postaram sie cos napisac- tymbardziej dlatego, ze jest to rowniez jeden z moich ulunionych zespolow, no i tez dlatego, ze bylem w czerwcu na ich koncercie, :P:P
pozdro i :piwo: dla q51

_________________
...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 05 grudnia 2005 14:52:37 

Rejestracja:
śr, 01 grudnia 2004 14:16:01
Posty: 2647
glacek pisze:
bylem w czerwcu na ich koncercie

no widzisz, ja nie bylem nigdy. mozesz tu wrzucic recenzje ze owego koncertu.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 05 grudnia 2005 15:01:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 19 listopada 2004 15:47:56
Posty: 11811
ehh korzystając z chwilek czazsu napiszę tylko, że PRIMITIVE w niektórych momentach baaardzo przypomina mi niektóre dźwięki z Paschy 2000 - zwłaszcza Szema Izrelel / Pain - ten rytm...
SOULFLY - świetny zespół - moim zdaniem najlepszy za granicą....
napiszę coś więcej później

_________________
Więc dokąd, dokąd ta wędrówka
Posmutniał król i zadął w róg
Przeciwnik straszy, pielgrzym idzie
A pyta zawsze Bóg


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 05 grudnia 2005 15:22:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Pet pisze:
A u mnie poznac kapele = kupic plyte (lubie ten element ryzyka i dlatego nigdy nie korzystam z mp3)

rozumiem.. a nie możesz po prostu przyjść na Wigilię i pozwolić q51 puścić ci kilka kawałków?... zawsze jest możliwość, że stwierdzisz od razu, że to nie to, i po co kasę wydawać? albo da ci to podpowiedź, która płytę lepiej kupić i zmniejszysz element ryzyka?
:-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 05 grudnia 2005 15:52:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 19:34:44
Posty: 1092
Skąd: toruń
punktacja: {*} do {*****}

Soulfly (reedycja- digipack) {****+}
Eye for an Eye - [*****] - dynamiczny utwor, ma w sobie po prostu caly koncept Soulfly. (na zywo jeszcze lepszy :P)
No Hope = No fear- [****-] - dobrze skombinowana gra spokojna z ostra jazda
Bleed - [****] - gdyby nie gaylord Durst :P to bym dal pelna punktacje. Jego part jest zbedny :P
Tribe - [****+] - intro zajebiste, troche za duzo powtorek refrenu,ale mozna przezyc ;)
Bumba - [***-] - jakos za malo riffow- ciagle sie powtarza to samo, mogliby troche rozwinac ten utwor
First Commandment - [****] - ciekawa muzyka, ale jakos czasami za duzo psychodelicznych efektow jak dla mnie
Bumklaatt - [***] ciekawa muzyka ale za duzo powtorek
Soulfly [****+] ciekawe efekty akustyczne
Umbabarauma - [****] ciekawy utwor- tekstowo i muzycznie :)
Quilombo [**] - nuda
Fire [*****] - jedna z najlepszych utworow, energia na maxa :D
The Song remains Insane - [****+] cala Sepultura Roots
No - [****] ciekawy tekst i muzyka
Prejudice [****] dobre elementy reggae i smieszny wokal tego rasta :D
Karmageddon [****-] ciekawe elementy perkusji, ale jednak na chwile mroczne ;)
Cangaceiro [***+] - ciekawe, ale powoli sie juz nudzi plyta, z powodu podobnych rytmow
Ain't No Feeble Bastard [***+] krotka forma czadowa
THe Possibility od Life's Destruction[****+] - punkrock na najwyzszych obrotach :)


jak znajde czas to napisze o reszcie
i o koncercie

ps.: w lutym wybieram sie znow na ich koncert :mrgreen: tymrazem w kolonii

_________________
...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 05 grudnia 2005 18:30:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 18:29:55
Posty: 3974
Skąd: Warszawa
q51 pisze:
jakis miesiac pozniej udalem sie do czestochowy (tak, pieszo, z bilgoraja) i spedzilem w empiku jakas godzine

Posta założycielskiego w całości nie czytałem, a i do tematu wątku za bardzo odnieść się nie mogę, bo Soulfly'a omijałem dotąd szerokim łukiem, ale jestem pod ogromnym wrażeniem poświęcenia, na jakie byłeś gotów, aby zdobyć tę płytę :-D

_________________
My shadow is always with me. Sometimes ahead... sometimes behind. Sometimes to the left... sometimes to the right. Except on cloudy days... or at night.


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 339 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 23  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 43 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group