zasada pisze:
z jedną z najlepszych płyt ever, tj. Martyna Jakubowicz - Dziewczynka z pozytywną Edwarda.
Bardzo lubię tę płytę, choć nie posunąłbym się do takiego stwierdzenia... mnie jednak coś podkusiło i wyjąłem ze stojaka z polskimi płytami 10 płyt z zamiarem posłuchania po jednej piosenki z każdej. Nie wiem jeszcze, jakie to będą piosenki, ale chcę, żeby wybór był nieoczywisty... Wiedziałem tylko, od jakiej płyty mam zacząć, dalej będę losował. Relacja na bieżąco
Przestań śnić, z Czarnej Brygady oczywiście... co tu dużo mówić, TO jest jedna z najlepszych płyt ever, czuć to każdą jej piędzią, również tym utworem. Niekoniecznie na pierwszej linii frontu, ale po prostu wszystko jest tu doskonałe. Jak to niesamowicie gna i co wyprawia gitara
![Shocked :shock:](./images/smilies/icon_eek.gif)
Obudź się!
Psychoza z pierwszej płyty Kalibra... to nie był dobry wybór. Po Brygadzie zresztą chyba tylko "Moja obawa" mogłaby nie obawiać się bezpośredniego porównania, ale chciałem coś nieoczywistego, więc włączyłem utwór, którego nie pamiętałem. Nie dziwię się, bo jakoś mi się nie podoba.
Pod sufitem z luxtorpedowej EP-ki... "ten trzeci", który jakoś umyka uwadze i też nie dziwne, bo to taki raczej utwór środka. Coś jednak w sobie ma, tak jak cała epka, w której czuć jakieś wyjątkowe skoncentrowanie sił twórczych zespołu.
High Proof Cosmic Milk tytułowy Acidów... za dużo metalu. Zmęczyło mnie.
Śmierć na pięć... to oczywiście najbardziej oczywisty wybór z "Ostatniej płyty" Republiki, ale miałem wielką ochotę posłuchać tej niezwykłej piosenki o kotach, pstrągach i innych zwierzakach. Jak na pożegnanie z fanami piosenka wysoce nietypowa, ale w dyskografii niewątpliwa perełka.
Siedmiu nie zawsze wspaniałych...
rzekło Oko!... wspaniałe, porywające zakończenie Gospela. Jagdygydybyły na brudno!
Uroda, czyli Nosowska śpiewa Osiecką... ale nie tylko śpiewa: poza tym, że jak zawsze zachwycają mnie te jej interpretacje, zachwyca mnie również całe brzmienie płyty, to jak różne dźwięki wynurzają się z innych, tu jakieś dzwony, tam trąbki, z boku jakieś stukoty, szelesty, trzaski... Jak niesamowicie wydobyte jest to
u! w u-toniemy-to-nie-my (czy jakkolwiek by to zapisać). Uważam tę płytę za najlepiej brzmiącą polską płytę w ogóle. A Uroda jest świetna!
Ewolucja, rewolucja i ja, wiadomo Klaus Mittfoch... jedna z najlepszych polskich płyt ever, jedna z najlepszych płyt lat 80 w ogóle, ogromna oryginalność brzmienia i wykonania, płyta nie waham się powiedzieć: genialna. A ta Ewolucja i reszta? W kontekście całej płyty zawsze żre niesłychanie, bo to takie przyspieszenie i ujednoznacznienie dynamiki na dość połamanej płycie; w pojedynkę mi nie wybrzmiała, więc nie zawahałem się pozostawić płytę w odtwarzaczu, by wysłuchać również "Dla twojej głowy komfortu", którą niby lubię trochę mniej, ale bardzo potrzebna okazała się jako kontra brzmieniowa do poprzedniczki.
Leticia, czyli jedna z tych "mniejszych" piosenek na Personal Vertigo zespołu Something Like Elvis... bałem się, że jak przyłożę sobie RzekąCzerwoną czy ScaredManem, to nie wyjmę płyty z odtwarzacza albo coś... ale i ta skromniejsza Letycja brzmi świetnie i ma coś, czego mi brakuje na Acidach. Niby też metal i łomot, ale jakby więcej muzykalności i przestrzeni w powietrzu.
Muka, czyli matki siostry i psa, i czarnej Wołgi... Music Music to dziwna płyta Heya, która mocno opiera się o brzmienia elektroniczne, ale akurat Muka jest klasycznie rockowa. Refren jest pierwszorzędny i wokół niego się to kręci, reszta piosenki jakby czekała, kiedy znowu będzie można dać czadu refrenem.
I tyle.
Brygada o dużo długości przed wszystkimi.