Prazeodym pisze:
Piękne, drużyna złamana przez wiadomo co (pomijając cały straszny dramatyzm sytuacji, to przecież strata Eriksena byłaby dla nich wyrwą, nawet gdyby to była tylko "zwykła" kontuzja), a jechali z jednym z potencjalnych faworytów turnieju, jak chcieli.
Ja z kolei jestem mocno zażenowany całą tą szopką, która odwaliła się w (polskich) mediach (społecznościowych) po wspomnianym zdarzeniu. Jasne, kibicowałem Eriksonowi i przejąłem się bardzo tą sytuacją gdy miała miejsce, ale koniec końców wszystko skończyło się (w miarę) dobrze. Fakty są takie, że jeden zawodnik został wyautowany z dalszej gry na turnieju - nie jest pierwszym i nie jest ostatnim, któremu się coś takiego zdarzyło, bardzo go szkoda, ale mam wrażenie, że całemu zdarzeniu przypisano większą rangę niż na to zasługiwało. Nie mówię tu o poście Prazeodyma, ale o tym co działo się w studiu TVP, a potem przez chwilę w lodówkach, szafach i puszkach całego kraju. Nagle tyle osób stało się ekspertami od jakiejś "moralności sportowej" - intencje były dobre, ale tu jeden okrzyknął, że dla niego "Duńczycy już wygrali ten turniej", drugi i trzeci zaczął rzucać kalumnie na niemoralną UEFę, która zmusiła bezwolnych zawodników do dalszej gry nie bacząc na tę straszliwą traumę... Posypały się teorie spiskowe... Litości, on żyw! W moim przekonaniu dokończenie meczu było właśnie najbardziej sportową rzeczą, którą można było zrobić w tych okolicznościach i kontekście zawodowej piłki, która ze sportem ma od dawna mało wspólnego. (Po co więc oglądam to całe Euro? No właśnie, siła przyzwyczajenia...)
Mam z kolei dużo pretensji do samego siebie, za to, że po raz kolei dałem się zwieść jakimś głupim nadziejom i zaangażować emocjonalnie w mecz "naszych". Idiota! Wiem "wszystko" o tym jak to działa, jakie to wszystko nieważne, jak jestem cynicznie pogrywany przez cały ten system finansowo-reklamowy i (jak wspomniałem wyżej) jak od dawna nie chodzi tu już o piłkę nożną. A jednak dałem się wciągnąć i jak zwykle miotałem po nosem przekleństwa... Pytanie mam następujące do tych co znają się lepiej na piłce ode mnie - jak to jest, że oni przecież grają w tych zagranicznych klubach chyba dobrze, skoro są wystawiani - a jak przychodzi co do czego to na mistrzostwach - oczywiście z małymi wyjątkami - nie potrafią gładko wyprowadzić akcji spod swojej bramki??? Mentalność? Złe przygotowanie fizyczne? Brak motywacji? Ktoś jakieś czary rzuca i wiąże im giry? Naprawdę nie potrafię tego zrozumieć...
Kibicuję jak zawsze Hiszpanii, zespołom brytyjskim i Portugalii. Na razie najprzyjemniejszym meczem było dla mnie zwycięstwo Walii z Turcją, może awansują do 1/8 nawet? Podobają mi się Włosi nawet, może dadzą radę Francuzom, którzy po pierwszych meczach znowu (niestety dla mnie, bo ich nie lubię) wygladają najmocniej dla mnie. Ekspert ze mnie marny, ale na poprzednich mistrzostwach świata po fazie grupowej byłem pewien, że turniej wygrają Francuzi, wyglądali na najbardziej niezawodnych. Teraz jest dość podobnie. Mam nadzieję, że to tylko mylne pierwsze wrażenie. Odezwę się po fazie grupowej.
Moje typy na stępne mecze Polaków - z Hiszpanią 1:3, ze Szwecją 1:2 i tyle nas widzieli.