Ja musze przyznac, ze nie przepadam za Djokovicem i nie wiem czy tego nie poteguje jego dominacja i doganianie wynikow „Fedal”. W jego obecnej formie jeszcze ich przegoni i mimo wszystko statystyki nie klamia...Patrzac tylko na liczbe wygranych w turniejach GS/ATP jest najlepszy w Top 3 i realnie moze ugrac jeszcze 3-5 Wielkich Szlemow w obecnej dyspozycji. Przede wszystkim, wydaje mi sie, ze on jest strasznie mocny „w glowie” co w przypadku Federera wiele razy zawiodlo (Wimbledon 2019, US Open z Del Porto). Nadal moze ugrac cos na French Open. Federer raczej juz nic nie ugra. W ogole jest jakis taki smutny i sie postarzal bardzo. Publicznosc kocha Federera i Nadala, ale jednak nie chcialabym ich ogladac na etapie, gdzie licza na „wild card” jak Murray i odpadaja w 3 rundzie...
Dodam tez, ze jednak rozumiem Djokovica, ze majac wiecej wygranych i bedac czescia ery Federer-Nadal ciagle musi odpowiadac na pytania, ze jak sie czuje goniac legendy, a przeciez jest rownolatkiem Nadala i gra/gral z nimi wiele lat i w sumie...sam jest legenda. Jedyna roznica jest taka, ze jego dominacja przypada na okres po 2010 roku, gdy pozostala dwojka juz miala sporo wygranych w Wielkim Szlemie, a Djoko wczesniej byl „tym trzecim”. Przyznam tez, ze jego kondycja poprawila sie bardzo. Pamietam jak lata temu slanial sie na korcie, a teraz dosc czesto oddaje przeciwnikowi pierwszego seta i wytrwale gra dlugie mecze. I szczesliwie nie mecza go kontuzje.
PS. Gdy slysze okreslenie „Big 4”
Tyler Durden pisze:
Murray jest naprawdę antytenisem w czystej postaci, najbardziej antypatyczna postać w całym ATP....