Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest ndz, 26 maja 2024 08:11:11

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 87 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6
Autor Wiadomość
PostWysłany: pn, 19 marca 2018 23:10:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28026
Każdy z tytułów Majewskiego coś mi mówi, ale nie wiem czy widziałem któryś z tych filmów :) .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 19 marca 2018 23:57:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 14:09:14
Posty: 4714
Mega dobry reżyser. "Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię" to jest chyba top 1 filmów o milicjantach 8-)

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 20 marca 2018 08:48:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28026
Prazeodym pisze:
top 1 filmów o milicjantach


Solidna rekomendacja! :D

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 14 listopada 2020 21:00:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 14:09:14
Posty: 4714
Wyszedłem sobie na wieczorny spacerek po fajki do sklepu i, nie wiem kompletnie czemu, bo nie widziałem go z 5 lat, zacząłem intensywnie myśleć o filmie "Przypadek" Kieślowskiego. Rozkminka ta była na tyle długa, że uznałem, że muszę gdzieś to spisać.

Jest to film pechowy. Powstawał w roku 1981, a jego tworzenie zostało urwane, jeśli dobrze pamiętam, to na etapie montażu, 13 grudnia. Na ekrany trafił w 1987 roku, w dziwny sposób - niby był, ale trochę go okrojono, a przede wszystkim historia wrzuciła szybszy bieg, przez co dużo elementów, które 6 lat wcześniej były paląco aktualne, nagle stało się troszkę opowieścią z zamierzchłej przeszłości. Jego wstrzymanie było wielkim pechem także z innego powodu - bez niego filmografia Kieślowskiego były trochę jak puzzle bez wielu elementów. Trudno pewnie bez "Przypadku" zrozumieć jak to się stało, że wnikliwy socjolog z kamerą (socjolog z zainteresowań, a nie dyplomu, hehe), facet, który kręcił filmy fabularne, tak jakby były to dokumenty, portretował rzeczywistość "taką jaka jest" - nagle wjechał na pełnym biegu w metafizykę by zahaczać o zupełnie inne tematy..."Przypadek", jeśli Państwo nie widzieli był bowiem z jednej strony podsumowaniem tych quasi-dokumentlnych filmów fabularnych z lat 70, najbardziej ambitnym i epickim, szeroko przedstawiającym całą panoramę społeczeństwa - a z drugiej strony własnie wejściem w ową metafizykę.

Wydaje mi się, że być może owa opoźniona data premiery, fakt, że większość ludzi widziała ten film wiedząc gdzie Kieślowski pójdzie dalej, może sprawiać wrażenie, że głównym tematem dyskusji na temat tego filmu jest owa główna teza, czyli to, że bohater, zależnie od kompletnej pierdoły w swoim życiu (czyli zdązania lub niezdążania na pociąg na starym Fabrycznym w Łodzi) może znależc się po kompletnie różnych stronach barykady w polskim społeczńestwie . Mnie to jednak nie przekonuje. Może i tak, może i nie - w filmie wyraźnie widzimy (poza ostatnią wersją, gdzie młody Linda nie jest ani partyjaniakiem ani opozycjonistą), że naprawdę baaaaardzo specyficzny splot przypadków, a nie tylko zdążenie lub niezdążenie na pociag, sprawiło, że zrobił tak, a nie inaczej. Oczywiście - nie kwestionuje takiej możliwości, no ale nie, to nie był przypadek, to było prawdziwe nawarstwienie przypadków, korzystnych lub niekorzystnych okoliczności, różnych specyficznych ,swoistych cech akurat takiego, a nie innego bohatera, które sprawiło, że tak się stało. Nie rozciągałbym tego wniosku ogólnie na większy wycinek ludzkości, nawet jeśli mogłoby tak się zdażyć.


NATOMIAST niezwykle cenię ten film z tej perspektywy, która może po prawie 40 latach umykać, czyli socjologiczno-politycznej. Mianowicie - jest to bardzo wnikliwy, cenny i błyskotliwy portret pewnych części polskiego społeczeństwa dosłownie dzień przed pierwszą Solidarnością. Przypomnę: te związane z polityką wersje losów głównego bohatera urywają się w momencie, kiedy przychodzi wiadomość o strajkach w całym kraju. "Przypadek" nie pokazuje ich bezpośredniej przyczyny, ale jest świetną, zniuansowaną analizą ogólnego, intelektualnego fermentu i jakiegoś nerwu swoich czasów, który doprowadził do tego, że 1980 i 1981 rok był tak burzliwy i czemu wielki ruch społeczny skłdał się niekoniecznie tylko z samych robotników. Polska późnego Gierka jest w tym filmie niby krajem ospałym, z silną partią dyktatorską i opozycją, która wydaje się, mimo ognia w sercu i wielkiej odwagi, słaba i zastraszona - a jednak czuć w tym filmie, że to kraj, który trochę jest jak nabita strzelba i wystarczy pociagnąc za spust...Drobne scenki, epizody, różne polskie krzywdy pokazują to mocno, bez certolenia się (przypomnę: 1981 rok, Kieślowski mógł nakręcić wtedy naprawdę dużo!), ale jednocześnie bez jakichś ewidentnych uproszczeń, stereotypów, nawet ewidentnego sympatyzowania z tą stroną, do której zapewne było mu bliżej. I chyba to połączenie owej szerokości analizy z jej głębią, dbałością o szczegóły, wyłuskiwanie w tych społecznych masach, opozycyjnych czy partyjnych, prywatnych losów i prywatnych decyzji, momentów przejścia - to wszystko sprawia, że uważam, że jest to jednak fascynujący i bardzo wazny film.

Tyle :)

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 09 stycznia 2021 21:36:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 05 lutego 2008 00:32:44
Posty: 3641
Joon pisze:
anastazja pisze:
iną benitą


anastazja pisze:
co stało się potem z tymi ludźmi


o, właśnie o niej niedawno czytałam (po obejrzeniu "Ja tu rządzę") i rzeczywiście, niezwykle tragiczny los...


jednak okazuje się, że Ina tak tragicznie nie skończyła!; wywiad z jej wnuczką:
https://stare-kino.pl/tylko-u-nas-moja- ... ny-benity/


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 22 stycznia 2021 21:20:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28026
Obejrzałem sobie stary polski film. Po pięciu latach wreszcie! :) W międzyczasie widziałem co nieco, ale najczęściej nie w całości, więc się nie wpisywałem. Niektórych obrazów szkoda, miałbym gdzie sprawdzić tytuły, a przede wszystkim: może wywiązała by się jakaś rozmowa?

Obejrzałem Zbrodniarza i pannę. Żywy kryminał, podszyty melancholią, acz wcale nie ponury. I bez sztampy. I z Morzem Bałtyckim. Film ma swoje słabości, bo choć intryga fajna i Joe Alex rozsiewa wiele tropów, to na przykład finał - jeśli chodzi o aspekt sensacyjny - nie wypada całkiem przekonywująco. I to nie ze względu na pomysł rozwiązania, a jego dość słabą realizację. Muszę też wyznać, że przedstawione sposoby działania Milicji Obywatelskiej, a także realia Polski Ludowej w filmie, nie do końca zgadzają się z moimi wyobrażeniami o tych sprawach. Przy czym nie miałem z tym problemu, a wręcz przeciwnie: co i rusz migały mi iskierki rozbawienia.

Zbrodniarz i panna broni się, a nawet moim zdaniem zwycięża, na poziomie emocjonalnym. Ma swój ciężar i dotkliwość, pozwala się też rozpatrywać w nawiązaniu do bajki o brzydkim kaczątku czy Kopciuszku, ale w luźnym powiązaniu i zupełnie bez jakiejś taniej bajkowości.

Do tego dochodzi to wszystko za co w ogóle lubię stare, polskie filmy, a czego nie chce mi się teraz tłumaczyć ("mówisz jak Kamik!"), bo rzecz jest chyba wiadoma. Świetna muzyka Komedy (choć życzyłbym sobie wiedzieć kto z nim gra), a są i inne wątki muzyczne. Cybulski jak Cybulski, ale może być tak, że dla mnie głównym atutem filmu są role żeńskie. Wspaniała na przykład Ewa Wiśniewska - choć w dość krótkim epizodzie. A Ewa Krzyżewska w roli głównej – dla mnie to odkrycie, zachwyt i olśnienie!

Obrazek

Bardzo w porządku film!

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 24 stycznia 2021 11:07:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25427
Nie znam, ale obrazek zachęcający! I melancholia, Bałtyk, Komeda...

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 27 stycznia 2021 23:41:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 07 marca 2006 15:07:18
Posty: 818
Skąd: Marshes
Widziałem to, ale nic więcej nie napiszę, bo nic więcej nie pamiętam.

_________________
[.. :muuu .]


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 04 października 2021 17:20:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25427
Ninateka serwuje nam Tydzień z filmami Hasa - ale nie z tymi, co je pewnie w większości znamy, ale z takimi, co nawet o nich nie słyszałem.

I oto dziś, korzystając z przymusowego urlopu, sięgnąłem po pierwszą pozycję (dostępną dziś i jeszcze chyba do jutra wieczór), czyli Wspólny pokój. Film zrobiony wkrótce po Pętli i Pożegnaniach i pewnie jakoś tam z nich czerpiący i od nich słabszy. Ale wciągnął mnie i urzekł mistrzostwem budowania kadrów (a zwłaszcza ruchu wewnątrz kadru!), przepięknym operowaniem światłocieniem, no i to wszystko nie dla samej urody, ale w jakiś sposób tworzące potrzebną tęskną nutę.

Bo tak: z jednej strony jak najbardziej celne jest podsumowanie, które pożyczą skądinąd, że to "film nie tyle o niespełnionych, ile o niedorobionych artystach (małą literą, to konieczne) snujących się po nie swoim życiu", a także przenikający film dekadentyzm, bo ci artyści do niczego nie dążą, za to chętnie idą się napić do lokalu albo oddają się fantazjom erotycznym, albo kółkom wzajemnej adoracji. Jednak w wydaniu Hasa robi się z tego kino nostalgiczne i dzięki temu, mi przynajmniej nie wydaje się tak jednoznacznie ponuro-przygnębiające. I ta nostalgiczność jest dobrze plasowana według mnie, bo nie idzie w kierunku "starych dobrych czasów", że co prawda do bani byli ci "artyści", ale jednak - nie, film co prawda jest dość wyraźnie umiejscowiony w czasach (blisko?) przedwojennych, ale tak naprawdę jest uniwersalny i mógłby się rozgrywać gdziekolwiek i kiedykolwiek; a ta nostalgia to raczej takie: ech, tacy ci ludzie są i co zrobić... mimo wszystko właśnie tacy są nam bliscy. Ja w każdym razie czułem, że jakoś ci bohaterowie byli mi bliscy.

Niezbyt chyba dobry (choć mimo wszystko w jakiś sposób charyzmatyczny) był główny aktor, Mieczysław Gajda. Z wikipedii dowiedziałem się, że wielkiej kariery potem nie zrobił, nie licząc tego, że odnalazł się idealnie w głosowej roli Smerfa Ważniaka :D

Ale są inne super role, Adam Pawlikowski (czyli ten, co z Cybulskim zapalał kieliszki w Popiele i diamencie), no i Gustaw Holoubek:

phpBB [video]


Filmu o dziwo nie ma chyba na youtubie, więc warto do tej Ninateki zerknąć!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 04 października 2021 18:39:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28026
Czuję to, a jeszcze pasuje do moich odczuć na temat Pożegnań!

A założyłem ten wątek - o ile pamiętam - na przymusowym urlopie (czytaj: gdy byłem chory) :) .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 05 października 2021 11:16:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 14:09:14
Posty: 4714
Patrz, a ja ostatnio czytałem tę powieść Uniłowskiego i nawet się zastanawiałem jak Has to zekranizował. Dzięki za cynk o tej Ninatece! :)

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 25 maja 2024 16:25:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 14:09:14
Posty: 4714
Korzystając z uprzejmości ZNAKOMITEJ strony 35mm w ostatnim czasie odświeżyłem sobie kilka starych, polskich filmów. Tak wyszło, że prawie wszystko były to filmy moralnego niepokoju. Kilka słów na ten temat.

Zacznę od tego, że dyskusja na temat tego nurtu zawsze chyba była w Polsce trochę zafałszowana z jednego powodu: to były po prostu filmy, które odegrały bardzo ważną rolę pod kątem politycznym, publicystycznym, socjologicznym etc. Skorzystały z tego, że od czasu do czasu, pod różnymi warunkami, można było w tamtych czasach (końcówka lat 70) poruszyć w kinie różne bolące problemy PRL, w związku z tym piętnowały, krytykowały, pokazywały pewne złe rzeczy i łamały tematy tabu. Można powiedzieć, że było to filmowe przedłużenie rozkmin tej części polskiej inteligencji, która uważała, że coś w tym PRLu jest nie-halo i warto to zmienić, zreformować - może bardziej radykalnie, może mniej, ale generalnie nie może być tak jak jest. Dlatego chyba gdzieś od czasu do czasu mogła uciekać refleksja o tym, że przede wszystkim jest to kino i jak to się broni artystycznie. Z jednej strony pojawiała się ekscytacja, że właśnie jakieś tabu zostało naruszone, że troszkę złej władzy dowalono - a z drugiej nie można było być pewnym czy jak ktoś to krytykuje, to aby na pewno z powodów artystycznym, czy nie jest to krytyka jakoś tam zorganizowana. Warto tu dodać, że cały nurt był przecież krytykowany przez np. Klubę albo Hasa czyli, jakby nie patrzeć, artychów jak się patrzy, którzy uważali, że to nie kino, tylko taki tam felieton, publicystyka. Oczywiście byli i są ludzie, którzy patrzyli na sprawy inaczej, ale chyba ich głos nie odcisnął się aż tak mocno, jak mógłby. Myślę, że po 45 latach warto na sprawy spojrzeć od strony filmowej.

Zacznę od filmu Indeks - i jest to absolutna rewelacja. Był to zresztą film zatrzymany, nakręcony w 1977 roku, wyszedł w 1981, na fali Solidarności. Jest to debiut Janusza Kijowskiego, ekranizacja opowiadania Andrzeja Pastuszka. Główny bohater, grany przez Krzysztofa Zaleskiego, jest młodym polskim inteligentem - studiuje, jest bardzo zdolny, zbliża się do dyplomu, ale pech chce, że zdarza się (nie jest to w filmie nazwane po imieniu, ale można się domyślić o co chodzi) marzec 1968. Nasz bohater nikomu nie podpada, ale jego kolega wylatuje ze studiów, a on sam stwierdza, że w takim razie też porzuca edukację i idzie przerzucać węgiel na bocznicy kolejowej. A tymczasem koledzy kończą studia, żenią się, odbierają mieszkania - i nikt generalnie nie docenia tego aktu buntu, może dlatego, że to dla nich wyrzut sumienia, może po prostu mają go za debila. A nasz bohater jest coraz bardziej zgorzkniały, coraz bardziej wkurwiony, mentalnie jest w swoim inteligenckim świecie, ale przerzuca węgiel, próbuje coś pisać, ale rozbija się o redaktorów, próbuje założyć rodzinę, ale rozbija się o mieszczaństwo swojej potencjalnej teściowej, której nie widzi się, żeby jej zięć przerzucał węgiel. I tak to - aż do podwójnej puenty z kilkoma twistami.

Jest to bardzo świeże, bardzo ciekawe kino. Zaleski gra tę rolę z olbrzymią pasją, jest właściwie on fire, pędzi przez ekran, krzyczy, dyskutuje jak wielka rozjątrzona rana, nakręcony, zły, niezrozumiany. Ale co najciekawsze - jest to kino szalenie naturalne. Scenariusz może początkowo wydawać się chaotyczny, ale jest to metoda, bowiem jest to film fascynujących obserwacji na poziomie mikro. Choć bohaterowie wypowiadają różne tezy, można w nich dostrzec diagnozę różnych społecznych problemów, to najciekawsze, że to wszystko dzieje się jakby mimochodem, w toku długich dialogów, które nie są teatralne, niekoniecznie zmierzają do puenty, nie zawsze muszą przekazywać COŚ - ale są ludzkie, naturalne, życiowe, czasem to kacowa gadka, czasem small talk, czasem sensowna lub bezsensowna kłótnia, często z niczego. Po prostu ludzie, obserwowani i wysłuchani z uwagą, pod mikroskopem, z jakimś niemalże dokumentalnym wyczuciem. Myślę, że jest to bardzo empatyczny portret pewnego pokolenia ludzi w pewnym określonym momencie historii, ale też uniwersalna obserwacja po prostu mechanizmów buntów, logiki życiowych wyborów czy tego jak nasza klasa społeczna determinuje to co się z nami dzieje. Bardzo mi się to wszystko podobało i aż żałuje, że w polskim kinie było tego więcej.

Wodzirej, uznany klasyk, spodobał mi się po latach mniej! Oczywiście Stuhr jest znakomity, diagnoza konkretna i ostra - ale czegoś mi w tym filmie brakuje. Wydaje mi się jakiś zbyt prosty i zbyt zerojedynkowy - po prostu zdemoralizowany bohater w zdemoralizowanym mikroświatku przełamuje kolejne granice łajdactwa i nigdy się nie zatrzymuje, ot tyle. Brakuje mi jakieś pogłębienia tego wszystkiego, ale rozumiem, że w 1977 roku takie jebnięcie obuchem mogło być bardziej potrzebne i odświeżające. Falk mówił o tym filmie coś takiego, że chciał, żeby bohater był ciągle w ruchu, bo jak jest w ruchu to nie ma czasu usiąść i zastanowić się nad sobą. Rozumiem, ale ja bym uważał, że gdyby usiadł i się zastanowił, to może byłby to lepszy film jako film. Najbardziej podobały mi się pojedyńcze sceny, szczególnie jak wodzirej konkretnie już odpina wrotki i leci po równi pochyłej (wpierdol sprzedany Kryszakowi, pinczer do łózia!), w ogóle to jest jednak aktorski koncert Stuhra. Generalnie: wciąż jestem na tak, ale z pewnym ALE.

Aktorzy Prowincjonalni Holland - rewelacja! Bardzo mi się podoba, że tutaj udało jej się upiec, z dużą maestrią, kilka pieczeni na jednym ogniu. Bo to z jednej strony faktycznie kino odgrywające rolę publicystyczną: krytyka klik, układzików, relacji centrum z prowincją itd. Ale jest tu też bogactwo innych rzeczy - bardzo dopracowany, świetnie rozpisany na bardzo prawdziwych, żywych bohaterów, portret tego prowincjonalnego teatru, gdzie wszyscy albo przegapili już swoje szanse, albo zaraz je przegapią, albo w ogóle nigdy ich nie mieli. Cały wątek żony głównego bohatera, ich wzajemnych pretensji, psucia się tej relacji, trochę bergmanowski, trochę jak jakiś małżeński thriller, poprowadzony z niesamowitą empatią, w czym duża zasługa Haliny Łabonarskiej z jej jakimś smutkiem, ciepłem, z tym jak wygrywa żale swojej bohaterki wobec męża i sytuacji życiowej, tak, że naprawdę jest jej szkoda, a z drugiej strony orientujemy się, że to jednak postać dużego formatu, tylko tak wyszło, że trudno to zauważyć jej mężowi, a i pewnie innym bohaterom tego światka. Ale też dużo znakomitych mikroscenek, trochę innych niż w Indeksie, ale też bardzo naturalnych, prawdziwych - jakieś głupiutkie kłótnie o tym kto z teatru jedzie na wczasy do Jugosławii, jakieś żenujące popijawy, gdzie każdy pierdoli trzy po trzy...Albo załamany życiem, starością, samotnością starszy pan z klatki schodowej, prawdziwie rozdzierający wątek. Albo wreszcie (idealnie zagrany przez Zygadłę, też super reżysera przecież) cyniczny reżyser teatralny z Warszawy, który ma to wszystko i głównego bohatera centralnie w dupie, a potem po pijaku, po premierze, mówi mu, że przecież jest jego ziomkiem, że trzeba tak kombinować, że recenzje będą w pyteczkę. I najfajniejsza rzecz: pewne niedookreślenie, ten nasz główny bohater to jednocześnie może ukryty talent, perła aktorska, która gnije na prowincji, ale też równie dobrze to może być zupełne beztalencie i kabotyn z manią wielkości. Bardzo mi się to niedopowiedzenie podoba. Świetny film, duże tak. I świetnie skręcony - dużo dobrych kadrów, wszystko jakieś takie żołtawo-ciemne, jakby wyblakłe, idealnie pasujące do tego świata.


Obejrzałem też film Antoniego Krauze Prognoza Pogody - młodszy o kilka lat (powstawał na fali solidarnościowej liberalizacji, potem był stan wojenny, ale film jakoś przeszedł i miał swoją premierę), nie jest to kino moralnego niepokoju, ale jakoś pasował mi do poprzednich seansów. W skrócie: mieszkańcy domu spokojnej starości, poprzez złożony zbieg okoliczności, wkręcają sobie, że dyrektor domu planuje ich zgładzić, w związku z tym uciekają i idą w Polskę przeżywając różne przygody. Jest to też film, który ma dość jasne i wyraźne wątki czy aluzje polityczne - np. w jednej ze scen bohaterowie kryją się w niedokończonej hali fabrycznej, przerwanej inwestycji czasów Gierka, i jest jasne co to symbolizuje. Ale ale - to bardzo poetyckie, bardzo malownicze, bardzo kolorowe kino, no, o życiu po prostu. O starości, o pamięci, o samotności, o poszukiwaniu straconego czasu. A wszystko opowiedziane nie zawsze wprost, nie zawsze dialogami. zwykle obrazami, kolorami, ujęciami twarzy i oczu - ale to wszystko z mocnymi emocjami, myślę, że mogącymi podziałać na widza. Bardzo piękne i oryginalne kino. I choć były tu pewne wady dłużyzny, niektóre sceny niepotrzebne czy niejasne - jakoś nie mam serca krytykować czegoś, co mi dało wiele wzruszeń. Polecam.

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 87 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5, 6

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group