... i stworzył Bóg ziemie z jej górami i pagórkami, i widział, że były dobre...
a potem stworzył Tatry i zobaczył, że są bardzo dobre...
Moi drodzy, ja rozumiem różne Kordyliery i Kilimandżara, a tym bardziej K2 i Kanchendżongi - ale ze wszystkich gór na K, nic nie może się równać z Kozią Przełęczą!
Chochołowska - a więc
Dolina z całymi obramowaniami, od
Bobrowca i
Grzesia, po
Starorobociański i
Ornak.
ocena ogólna: * * * * * *
Supermax bez mrugnięcia okiem. Niemal zawsze tam rozpoczynałem swoje dłuższe tatrzańskie pobyty - pretekstem rozgrzewka, ale nieraz bywało to najpiękniejsze ze wszystkiego. Miejsce, w którym moja dusza się koi...
ulubione miejsce:
szczyt Grzesia! (a także - patrz nieco niżej). Grześ, miejsce, które jest
początkiem. Patrzę w kierunku Wołowca, i wszystko jest przede mną, cała ta najpiękniejsza grań, ale i więcej, bo w Tatrach prawie zawsze wędrowałem od Grzesia [/i]na wschód[/i]... do Morskiego Oka. A widok tu w każdą stronę cudny, a miejscami bezkresny. A do tego niezliczone wspomnienia związane z tą właśnie górką - tam śpiewaliśmy armijne pieśni na cały głos (strasząc zwierzynę niechybnie!), stamtąd zbiegałem podczas powodzi stulecia co sił do schroniska, żeby zadzwonić do domu i dowiedzieć się, czy Izy z dziećmi nie zalało i czy nie muszę natychmiast wracać (nie zalało i musiałem wbiegać z powrotem
), tam nawet spaliśmy!
ulubiony szlak:
grań Grześ - Rakoń. Łagodna, przecudna droga, ani przez moment nie nudna, a te widoki, które otwierają się na stawy po słowackiej stronie?!?!?! Nieprawdopodobne. Choć oczywiście wychwalany przez mnie
zbieg z Kończystego na Trzydniowiański stawiam na równi.
szlak mnie trafił kiedyś podczas wdrapywania się na Jarząbczy od przełęczy, tej od strony Łopaty i Wołowca. Nawet zapomniałem jej nazwy!!! Tragedia, myślałem, że umarłem normalnie
nie byłem chyba na odcinku Ścieżki nad Reglami między Chochołowską a Lejową... a może byłem, nie pamiętam
noclegowanie - schronisko jedno z moich ulubionych; podoba mi się w nim wielka sala jadalna, jak i spalna (ta do podłogi) i w ogóle przestronność; choć niby taka buda wielka, miała zawsze swój bardzo przytulny klimat. Gdyby nie to, że zbyt lubiłem w tym schronisku, hehe, oszczędzać, jak nic zapisałbym się do towarzystwa miłosników chochołowskiej!
A do tego miejsce, na którym jest schronisko - Polana Chochołowska - należy do moich absolutnie ulubionych w Tatrach. Wystarczy wyjść ze schroniska, przejść się pod kapliczkę i jest cudooownie.
Ale skoro mowa o noclegach nie można nie wspomnieć o tej budce obok kapliczki... tam też się sypiało
Kościeliska - oczywiście też wraz z całym otoczeniem
ocena ogólna: * * * * 1/2
Ogólnie rzecz biorąc, zachwyty nad tą doliną (np. u Nyki - jedno z trzech tylko miejsc, które dostały trzy gwiazdki - za co???) były i są mi obce. Jest tam jednak kilka rzeczy, które pracują na wysoką ocenę, a zwłaszcza!!! - patrzcie poniżej we wszystkich kategoriach "ulubione". Jest tez Wąwóz Kraków, bardzo przyjemne miejsce, i Hala Pisana. I coś, czego nie powinienem znać, ale znam, a mianowicie dolina, która spada na Halę Ornak prosto z Pyszniańskiej Przełęczy. Coś fenomenalnego!
ulubione miejsce:
przełęcz Tomanowa. Jest to miejsce nad miejscami. Tyle powiem!
ulubiony szlak: druga część
szlaku na Tomanową, czyli tam, gdzie ścieżka zaczyna się konkretniej wspinać na Przełęcz - dziko jak chyba nigdzie w polskich Tatrach, chaszcze, wąziutka ścieżka, cicho i bezludnie, i jagody jagody jagody!!! I przełęcz na końcu...
szlak mnie trafił - jakoś za bardzo mnie nie trafiał, nie licząc oczywiście ilości ludzi w dolinie...
nie byłem w Jaskiniach Raptawickiej i Mylnej, chociaż podszedłem pod wyloty z którejś tam strony
noclegowanie - schronisko fajne! bardzo lubię! Zwłaszcza sala numer jeden przed remontem, czternastoosobowy kołchoz, w którym ongiś spaliśmy w 25 osób
Dużo dobrych wspomnień związanych z tym schroniskiem, choć oczywiście z Chochołowską odpada w przedbiegach, więc jeździłem tam znacznie rzadziej.
dolinki reglowe, niektórzy mówią podgiewonckie, chodzi mi o
Ścieżkę nad Reglami na odcinku
Kościeliska - Kalatówki i to, co ją przecina:
Doliny Małej Łąki, Strążyska, Białego i te jeszcze mniejsze, różne
Hrube Regle, Przysłopy Miętusie, Sarnie Skałki itp.
ocena ogólna: * * * *
Miejscami oczywiście mniej, ale ocena jest tu bardzo zsubiektywizowana. Są to miejsca, w których tatrzańsko zaczynałem. Jeszcze kiedy mieszkałem zawsze w mieście (a najczęściej blisko wylotu Dol. Białego), schodziłem te dolinki we wszystkie strony. Pamiętam jak sie ciągle wywracałem na lodzie, bo nie umiałem porządnie stawiać nóg, obuwie było godne pożałowania... ale fajne czasy. Dzięki temu, że nie wystartowałem od razu z "wyższego pułapu", poznałem może lepiej
dno Taterek...
ulubione miejsce:
Sarnia Skałka!!!. Byłem nie wiem ile razy! Ulubiona wycieczka okresu przedschroniskowego.
ulubiony szlak: oprócz odcinka
Ścieżki nad Reglami od Doliny Białego do Czerwonej Przełęczy i Sarniej, a może nawet pomimo tego sentymentalnego miejsca -
droga grzbietem Grzybowca w kierunku Giewontu... najfajniejsze miejsce spośród wszystkich miejsc na jakimkolwiek podejściu na Giewont. Ech, dlaczego zdjęć nie mogę zamieścić! Lekki wietrzyk w trawach, a przede mną skały Giewontu...
szlak mnie trafił ... czy ja wiem? może i nieraz mnie tam trafiał, ale nie ze względu na jakieś cechy tamtejszych szlaków. Niektóre podejścia na Ścieżce są mocno nudne, ale bez przesady.
nie byłem - hehe, taki jest kawałek pomiędzy polanką widokową gdzies po Hrubym Reglem (może to jest przełęcz?) a Przysłopem Miętusim.. tam nie byłem...
noclegowanie - no niestety w Zakopanem; nie jest to najlepsze miejsce do mieszkania, choć bywają gorsze
Czerwone Wierchy - Giewont - Kondratowa - trochę nieudany ten "sektor", ale nie wiedziałem w jaki wór wrzucić wyżej wymienione tereny, jeszcze do kupy w sumie z całą
granią Goryczkowych do Kasprowego.
ocena ogólna: * * * *1/2
Bo to moja najmniej ulubiona część naszych Tatr. Niby widokowo piękna, ale czegoś mi zdecydowanie brakuje - może chochołowsko-tomanowego spokoju i oddalenia, może już większej wysokotatrzańskiej górzystości i stawów.
ulubione miejsce: phi, no właśnie trochę brak... chyba
Polana Kondratowa .
ulubiony szlak:
zbieg z Przełęczy Kondrackiej na Kondratową - to oczywiście nie jest nawet porównywalne z trawami na Trzydniowiańskim , ale ile tam można pourywać minutek
Jest to w sezonie zbieg raczej hardkorowy ze względu na ilość ludzi, których trzeba wyminąć; w każdym razie fun niekiepski.
szlak mnie trafił na podejściu końcowym na Małołączniak, tak gdzieś ze szczytu Wielkiej Turni. raz tam byłem i postanowiłem nigdy więcej!!!
nie byłem - wejście piesze na Kasprowy. Może coś tracę, ale totalnie mi się nie chce tam iść. Z kolejki wygląda to mało zachęcająco, oj mało.
noclegowanie - na Kondratowej w schronisku spałem tylko raz, kilka dni... przyjemnie, chociaż przymałe jak na mój gust; ale OK. Fajnie wyjść przed schronisko i na ładnej polance poleżeć na karimacie.
Dolina Gąsienicowa
ocena ogólna: * * * * * * , o ile nie osiem...
Rejon, który znam bez wątpienia najlepiej w Polsce, oprócz kilku dzielnic Warszawy, gdzie mieszkałem
Spędziłem na Hali Gąsienicowej dobre kilkadziesiąt nocy, bywałem tam niemal corocznie przez wiele lat, we wszystkich możliwych porach roku, ilość przejść przez Boczań dawno temu przekroczyła 20 w każdą stronę, przez cztery kolejne lata wyjeżdżałem tam na Wielkanoc, właśnie Halę wybrałem na miejsce tatrzańskiej inicjacji dla mojej córki... Toż nie z musu to wszystko!
Z trzech głównych części Doliny każdą lubię bardziej, jeżeli wiecie o co mi chodzi
I do tego Orla Perć ponad głowami (a czasem pod stopami). Choć mimo wszystko wolę kotliny z jeziorami niż szczytowe panoramy... jak będzie widać za chwilę.
ulubione miejsce: choć za najpiękniejszy tatrzański widok uważam mało oryginalnie otoczenie
Czarnego Stawu Gąsienicowego, to jednak moim najukochańszym miejscem jest
Pańszczyca. Obawiam się, że nie umiem wyrazić tego w pełni. Może ma tu wpływ, że jest to najbardziej odrębna, daleka część Doliny Gąsieninicowej, może dzikość i błądzenie wśród niezliczonych złomów skalnych, może to, że tam spałem, albo że kiedyś omal nie uległem najgroźniejszemu wypadkowi z życiu, a może to, że tam po raz pierwszy Iza poczuła, że jest w ciąży a w siedem lat później w to samo miejsce zaprowadziłem Olę, mówiąc że w pewnym sensie już tam była... tyle że tak naprawdę to wszystko było później, a Pańszczycę pokochałem dawniej, i może właśnie dlatego to wszystko mogło się tam zdarzyć...
W każdym razie trzema ulubionymi miejscami są Pańszczyca, brzeg Zielonego Stawu oraz widok znad Czarnego Stawu.
ulubiony szlak: bezapelacyjnie
grań od Skrajnego Granatu do Krzyżnego. Jest to dla mnie bezkonkurencyjny numer jeden na polskich szlakach w ogóle. Zaczyna się od najpiękniejszej panoramy szczytowej EVER, ze Skrajnego Granatu (ta Świnica!!!), ale droga! - w przeciwieństwie do reszty Orlej Perci nie ma tam kupy brzęczącego żelastwa, kolejek w trudnych miejscach (w ogóle mniej osób się tam zapuszcza), i mniej jest takiego zimnego, nieprzyjaznego kamienia, jak np. wokół Koziego Wierchu, za to jest wręcz bajkowo, przeróżnorodnie, malowniczo i niesamowicie. Ale i trudno!
szlak mnie trafił a raczej wielokrotnie trafiał na zejściu (wejściu też) z Koziej Przełęczy do Koziej Dolinki. Co za syf. Po co ja w ogóle tam się zapuszczam?
Gupie płyty, po których się człowiek ślizga nawet jak jest sucho, a w deszczu płyna potoki i wpadają za kołnierz, znaki, których nie widać (zawsze się tam gubię), droga się dłuży i nigdy nie może skończyć... nie idę tam więcej!
nie byłem - jakoś nigdy mi się nie przydał łacznik między Pańszczyca a zielonym szlakiem... trzeba by kiedyś nadrobić
noclegowanie - ha! Murowaniec, choć denerwujący pod wieloma względami, jest jednak schroniskiem, w którym spędziłem zbyt wiele dobrych chwil, żeby go nie lubić. Ale oprócz Murowańca nocowałem w okolicy w kilku różnych miejscach. Leśniczówka TPN-u, którą kiedyś władał dobry znajomy moich rodziców - właśnie tam spędziłem cztery wyjazdy wiosenne, w tym trzy wielkanocne. Najlepsze zdjęcia!!! Tam też pierwszy raz piłem wódkę
To akurat może miało mniejsze znaczenie;-)
W Betlejemce spałem raz i wystarczy, ale interesujące doświadczenie. Nieco dziwni ludzie.
W Pańszczycy nocleg niezapomniany!
A na Zawracie to już w ogóle. A to był pomysł K.T.W.S.G., i ja byłem przeciwny!
Wielkie Lasy od
Toporowej Cyhrli, Nosala i
Kopieńca aż do
Starej Roztoki
ocena ogólna: * * * * 1/2
Oooo! Lubię i to bardzo! Niby jest to taki rejon, w który nie wiadomo po co iść. Przejściowy, ale i to nie bardzo, bo praktycznie nigdzie po drodze. Ale warto pójść! Kiedyś jadąc na 11 listopada do Morskiego Oka (co by spotkać siedzącego tam Kacpra), wymyśliłem na dworcu w Zakopanem, że będzie świetnym pomysłem pójść tam pieszo od Cyhrli
Doskonały pomysł, zważywszy, że pociąg mocno się spóźnił, więc wymarsz też, szlaku w dużej części nie znałem, śniegu nie dużo, ale był, więc orientacja utrudniona, no i dzień listopadowy nie za długi. Faktycznie, do Moka dotarłem grubo po zmroku, ale nie żałuję! Wspaniała droga.
Innym razem, też w listopadzie, ale śniegu było dla odmiany BARDZO dużo, przedzieraliśmy sie z kolegą z Murowańca do Roztoki tymiż lasami - ekstra! No i całkiem niedawno, w ramach Izy debiutu schroniskowego, wybraliśmy się do Pięciu Stawów, tylko że... wychodząc z Toporowej Cyhrli znowu. Pod progiem Pięciu Stawów zgon był bliski!!! Polecam!
ulubione miejsce:
Rusinowa Polana. Może sztampa, ale jest to miejsce tak urzekająco piękne pod względem widokowym, a do tego niezwykle uspokajające; te drewniane ławy - tam można usiąść i w ogóle nie wstawać!
ulubiony szlak: właściwie ułamek szlaku -
przejście przez Polanę Waksmudzką, silny kontrkandydat dla Rusinowej ta Polana! Miejsce znikąd, ale jakie!
szlak mnie trafił i to jak! Chciałem kiedyś wejść z Rusinowej na Gęsią Szyję. i kurde było tak ślisko, że zrobiłem wycof!!! Szejm! I nigdy więcej tam nie poszedłem! (ale na Gęsią się udało od drugiej strony na szczęście - też wspaniałe miejsce)
nie byłem - no, jak wyżej, plus pozostał mi tylko kawałeczek między Rusinową a Polaną pod Wołoszynem. Poza tym wszystkie szlaki tam występujące poznałem. I jestem z tego dumny! O!
noclegowanie - z niedźwiedziem w gawrze?
Roztoka i Pięć Stawów
ocena ogólna: * * * * * *
Za Pięć Stawów oczywiście, Roztokę lubię umiarkowanie i traktuję jako dogodną drogę dojścia do mojego ukochanego miejsca pod stołem...
ulubione miejsce:
Dolinka Pusta. Może nawet bardziej niż Pańszczyca. Zdarzało mi się iść do Dolinki tak po prostu, bez planu dalszego wspinania się, karimatę rozłożyć na głazie, albo i bez karimaty, jeżeli sucho i ciepło - i pozostawać w takim stanie przez kilka godzin. Po co się stamtąd ruszać? Chyba tylko na dalszą część najwspanialszego z podejść na Orlą Grań...
ulubiony szlak: jak łatwo się już domyśleć - wejście na Kozią Przełęcz. CALUTKIE. Bo najpierw jest ten wspaniały chodnik zatopiony w trawie, gdzie miękka trawa wokół aż prosi, żeby się na niej położyć (zdjecie! zdjęcie! czemu go nie ma?!), strumyczki gdzies tam chlapią, a potem wchodzi się w głazy, strumyczki nadal chlapią, ale bardziej tajemniczo, spod ogromnych kamieni, a potem w górne piętro i tam już straszliwe spaszty Zamarłej Turni straszą!... jest faktycznie trochę straszno, tak głucho... i drabinka znienacka, i aż do przełęczy robi się naprawdę wymagająco - i wreszcie na koniec Kozia Przełęcz. Myślę, że kto tam nie był po prostu nie jest w stanie sobie wyobrazić jak mała i głęboko wcięta ona jest. Jak to bezbarwnie brzmi w ogóle. Nie jest to miejsce, w którym bym chciał długo pozostawać - ale za to zawsze chcę tam wrócić (mimo że aż się go trochę boję!).
szlak mnie trafił kiedy próbowałem wejść na Kozi czarnym szlakiem ... nic dziwnego, bo ten szlak nadaje się wyłącznie do schodzenia - za to w tej roli sprawdza się wybornie, i widokowo, i pod względem ukształtowania terenu (wymagający zbieg, ale ciekawy!)
nie byłem - no właśnie, to wejście mnie zmogło - do końca kiedyś nie doszedłem, i w kierunku do góry nigdy nie dokończyłem
noclegowanie - było to moje kiedyś schronisko numer jeden. Może i nadal jest, choć sa pewne minusy, które mnie zniechęcają - ale pozostaje spanie na podłodze w jadalni!!!!! A to jest moje miejsce nie tylko pod stołem (może być też pod aparatem telefonicznym, z Izą kilka nocy tam spaliśmy, doskonałe miejsce!), ale przede wszystkim -
miejsce pod słońcem.
Choć nie da się ukryć, że spanie na werandzie ma też swoje plusy
Dolina Rybiego Potoku
ocena ogólna: * * * * *
Mimo usilnych starań Kacpra, to nigdy nie stało się dla mnie
sześć. Bardziej, że tak powiem, szanuję, niż lubię. I na pewno bardziej za obiektywne walory widokowe, niż za takie subiektywne, związane ze wspomnieniami, odczuciami itp.
ulubione miejsce:
Dolinka za Mnichem. Choć nie mówię tego z jakimś entuzjazmem. Pewnie gdybym tam pomieszkiwał, jak niektórzy, kąpał się w stawkach itd., to bym inaczej gadał. Natomiast widokowo poza zasięgiem jest kotlina
Czarnego Stawu - ale mroczna! ... trochę jak Ultima Thule
, może dlatego nie aż tak lubię, jak zasługuje; choć bez wątpienia jest to coś powalającego.
ulubiony szlak: na
Chłopka - choc niestety znowu bez entuzjazmu. Jest to wszakże, jak ktoś wspominał w wątku górskim "prawdziwie kozia droga". Zawsze, patrząc z daleka na Galeryjkę, dziwię się, dlaczego kiedy tam byłem, to się nie bałem. Bo jak patrzę, to się boję.
szlak mnie trafił, kiedy schodząc ze Szpiglasowego zobaczyłem z oddali schronisko i chciałem uciekać!!!!! Sto tysięcy ludzi, zwykłych szarych ludzi w kolorowych dresach co za tragedia!!!!! Niestety to był tylko jeden z wielu razy, choć chyba najbardziej traumatyczny.
nie byłem - ze względu na niewielką ilość szlaków byłem wszędzie; nie byłem na Liptowskich Murach z kolegami, co poszli od Szpiglasowej na Wrota Chałubińskiego wlaśnie tak niekonwencjonalnie... no ale tam nie ma przecież szlaku.
noclegowanie - eee tam, Aligatornię jak zamknęli, to się dobre czasy skończyly. Chociaż stare schronisko po remoncie zrobiło się miejscem nader user friendly. Mam tam zawsze pewien problem z towarzystwem, które odstrasza mnie rozmowami o szpeju itp... zreszta niewiele razy tam byem, co ja wiem... Mam nadzieję, że któregoś Sylwestra w końcu tam trafimy!