Ziemia Kłodzka jawi mi się jako obszar o bardzo dużym potencjale turystycznym, który wydaje się być słabo wykorzystany. Nagromadzenie atrakcji jest tu spore, a mimo to w regionie biedę widać poważną, choć z drugiej strony porównanie z położonymi na północ okolicami Wałbrzycha każe na to spojrzeć z innej strony.
Jeśli chodzi o tamtejsze góry, trochę wrażeń opisałem przy okazji
gwiazdkowania polskich pasm. Przeważają tu tereny nie rzucające na kolana efektownością, jest gdzie połazić i gdzie chętnie wrócić. Z Beskidami odczuwam znacznie bliższy związek i pewnie to ma decydujący wpływ na nieco niższą ocenę. Są też prawdziwe perełki.
Najmniej odpowiadają mi ulubione przez Gera Bystrzyckie, których symbolem jest dla mnie mocno usypiająca Droga Wieczność. Ale i tu znajdują się miejsca bardzo przyjemne, jak to schronisko pod Jagodną, czy Huta. Niestety ani Jagodna, ani przeważający tu płaski las nie do końca są zbieżne z moimi górskimi oczekiwaniami. Sąsiednie Orlickie robią lepsze wrażenie, niestety przypadła nam jedna jedyna Orlica, która w okolicach szczytowych nie przedstawia nic ciekawego, poza licznymi jagodami. Nieco niżej jest za to po prostu pięknie. Rewelacyjne polany wokół Zieleńca i w dół drogi to highlight tej ćwiartki.
Ćwiartka północnozachodnia to z kolei Góry Stołowe - dla mnie absolutny numer 1 rejonu. Tu nie zamierzam w najmniejszym stopniu odcinać się od głosu większości - Szczeliniec i Błędne Skały stanowią o pięciogwiazdkowości tego pasma, choć o jego górskości można by dyskutować. Do grona największych atrakcji, w przeciwieństwie do pierwszych dwóch mało obleganej, zaliczam również Radkowskie Skały, gdzie wśród sosen rozlokowały się silnie rzeźbione skałki, opadające kilkudziesięciometrową ścianą w kierunku Radkowa, a kulminacją jest kałuża w zagłębieniu na szczycie jednej ze skał. Skalne Grzyby mnie akurat rozczarowały, natomiast położone na południe od Karłowa Fort Karola, Narożnik i Skały Puchacza ujmy w najmniejszym stopniu Stołowym nie przynoszą.
Między dwunastą a trzecią leżą sobie Góry Bardzkie i Złote. W obu przypadkach znam części południowe - i tam solidarnie jest po jednym miejscu rewelacyjnym. W Bardzkich to urwisko na Bardzkiej z pięknym widokiem na wciśnięte między wzgórza Bardo, a w Złotych to Kowadło, gdzie niezły widok właściwie w każdą stronę. Główny grzbiet Złotych jest przy tym porządnie górski, podejścia i zejścia przemieszane bardzo solidnie.
No i w ostatniej ćwiartce mamy góry najwyższe, gdzie króluje Śnieżnik. Góra to zacna, a i sąsiedztwo ma niczego sobie, bo i mniejszy brat, gdzie ścieżka bardzo miła wiedzie, i Czarna Góra i Góry Bialskie wreszcie, które czekają na lepsze poznanie.
Na górach atrakcje tego regionu się jednak nie kończą. Numerem 1 spośród tamtejszych terenów zabudowanych jest dla mnie jednak Kłodzko, po stronie którego staję w sposób zdecydowany w sporze z Dusznikami. Argument o tym, że nie chciałbym tam mieszkać jest znakomity do momentu, w którym pomyślę, czy chciałbym mieszkać w Dusznika. Atrakcji urbanistycznych zupełnie się nie spodziewałem, jadąc w tamte strony w celach górskich, a tu się okazało, że trafia się tam taka perełka. Trzeba by ją tylko oczyścić, mniej szczędzić środków i byłoby super.
Jeszcze bardzej problem doprowadzenia miasta do używalności widoczny jest w Bystrzycy. To też powinna być dobrze rozreklamowana atrakcja turystyczna, a jest miasteczko zupełnie zapuszczone i do jego wybitnej efektowności przedzierać się trzeba przez pokrywę syfu. Szkoda, bo w sumie robi wrażenie dość przygnębiające, a mogłoby znakomite.
W kategorii uzdrowisk na pierwszym miejscu postawię chyba jednak Lądek, o czym decyduje tamtejszy rynek. Bo w części zdrojowej to istotnie rywalizację z Dusznikami przegrywa. Duszniki na bardzo pewnym drugim miejscu. W obu przypadkach godne podkreślenia jest położenie, miasteczka te zupełnie naturalnie wypełniają dostępny teren.
Osobnym tematem jest Międzygórze, które są jednym wielkim parkiem, w którym porozrzucane są stare wielkie domy wczasowe, idealnie wkomponowane w otoczenie.
Międzylesiu i Stroniu mówię nie, choć to drugie mam nadzieję przyjdzie mi jeszcze kiedyś odwiedzić, bo jako baza winno się sprawdzać bardzo dobrze. I żeby Złote dokończyć, i Bialskie poznać na dobre i ze Śnieżnika coś zobaczyć.